Reżim Kimów pohukuje w stronę Stanów Zjednoczonych od lat. Już piętnaście lat temu prezydent George W. Bush zaliczył ten kraj do "osi zła", razem z Iranem i Irakiem. Od tego czasu w Iraku była wojna, która obaliła Saddama Husseina, Iran po 12-letnich sankcjach zrezygnował z dążeń do produkcji broni nuklearnej. Korea Północna natomiast zapowiedziała test rakiet, które mają przelecieć nad terytorium Japonii i spaść do oceanu tuż przed amerykańską bazą na wyspie Guam.
Cena prowokacji
Taki obrót spraw nie dziwi Sung-Yoon Lee, profesora z Korei Południowej.
- Pjongjangowi opłaca się prowokować - powiedział telewizji CNBC. - Za bycie grzecznym można kupić co najwyżej obojętność bogatych sąsiadów. Bycie czarną owcą oznacza uwagę i miliardową pomoc - dodaje.
Na poparcie tych słów przytacza liczby. W ciągu ostatniego ćwierćwiecza Korea Północna otrzymała pomoc szacowaną na 20 mld dolarów. Złożyły się na nią Stany Zjednoczone, Japonia, Chiny i Korea Południowa.
- To już sprawdzona polityka - wskazuje Sung-Yoon Lee. - Wrogość przeplata się w cyklach z negocjacjami i połowiczną współpracą - dodaje.
Pomoc popłynęła w formie leków, żywności, benzyny i gotówki. Wystarczało, by reżim Kimów postraszył świat, po czym zrobił krok w tył, dając nadzieję, że ograniczy swój arsenał. Wówczas pojawiała się pomoc. Ponieważ Korea Północna jest obłożona sankcjami, przekazanie jej pieniędzy nie jest takie proste. Zachodnie dolary wędrują do najbardziej izolowanego kraju świata jako pomoc humanitarna.
Pieniądze ze Stanów popłynęły do Korei w styczniu, jeszcze zanim urząd objął Donald Trump. Był to milion dolarów na pomoc ofiarom powodzi. Poprzednio, w 2011 r., była to pomoc dla ofiar tajfunu. Łącznie ze Stanów do kraju Kimów trafiło miedzy 1995 r. a 2008 r. 1,3 mld dolarów.
Kto płaci Kimowi
Jak się okazało w kwietniu, również Brytyjczycy przekazywali pomoc do Korei Północnej. W ciągu sześciu lat trafiło tam 4 mln funtów - jako pomoc zagraniczna. Za te pieniądze uczono funkcjonariuszy reżimu języka angielskiego i kupiono sprzęt do fizjoterapii.
- Projekty, które przeprowadzamy w Korei Północnej, są częścią naszej polityki zaangażowania i są wykorzystywane do promowania wartości brytyjskich. Pokazują ludziom Korei Północnej, że współpraca z Wielką Brytanią i światem zewnętrznym to okazja, a nie zagrożenie - tłumaczył wówczas przedstawiciel brytyjskiej administracji.
Południowa Korea przekazała północy 7 mld dol. między 1998 r. a 2007 r. W 2013 r. Seul przekazał 6 mln dol. na północnokoreańskie dzieci, a w ubiegłym miesiącu - kolejne 6 mln.
Wartość pomocy finansowej kierowanej do Pjongjangu przez Pekin jest szacowana na 1-1,5 mld dol.
Zachód jest w wyjątkowo trudnej sytuacji. Z jednej strony północnokoreański rząd regularnie pręży muskuły i grozi innym państwom, a z drugiej - jest to kraj niekończącego się głodu i katastrofy humanitarnej. Przykład: w samym 1990 r. głód zabił tam 5 proc. populacji. UNICEF od lat alarmuje, że północnokoreańskie dzieci cierpią na niedożywienie. Dlatego bogate kraje mają do czynienia jednocześnie z dyktatorem z palcem na guziku atomowym i dwulatkami, którym głód nie pozwala normalnie rosnąć.