Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Kulesza: Samorząd wymaga poprawy

0
Podziel się:
Kulesza: Samorząd wymaga poprawy
(PAP/Andrzej Rybczyński)

*Money.pl: Panie profesorze, był Pan zaskoczony wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego? *
*Prof. Michał Kulesza, jeden z twórców reformy samorządowej: *Zasadniczo nie - co do istoty problemu. Sądziłem natomiast, że Trybunał może uznać zarzut naruszenia zasad i trybu uchwalenia tej ustawy, a szczególnie to, że została ona uchwalona dosłownie w przeddzień wyborów. Wydawało mi się, że jest to istotny argument, ponieważ jego nie uwzględnienie po prostu
*Kulesza: *Trzeba pól roku wcześniej kończyć gry i zabawy legislacyjneobniża standardy całej „gry w państwo". Tutaj jestem nieco zawiedziony. Co prawda Trybunał przedstawił w tej sprawie swoje poglądy i w przyszłości takie sztuczki nie będą mogły być już stosowane. Wybory się odbędą, wilk więc syty i owca cała – bo wiemy jak będzie w przyszłości, choć nie da się ukryć, że ta owca jest nieco poturbowana.

Money.pl: Czy blokowanie list może mieć wpływ na frekwencję? Czy w najbliższych wyborach więcej niż połowa Polaków pójdzie zagłosować?
M.K.: Nie sądzę. Jeżeli blokowanie list będzie miało jakiś wpływ na frekwencję, to pozytywny. Jeżeli chcę głosować na mały komitet, który się zblokuje z innymi, to będę miał poczucie, że mój głos tak czy inaczej się nie zmarnuje. To jest ważne. Ludzie często nie chcą marnować czasu i chodzić na wybory, bo widzą, że małe komitety, na które chcą głosować nie mają samodzielnych szans.

Money.pl: Czy polski samorząd nie jest zbyt upartyjniony?

M.K.: *Jest. Za bardzo. Partie polityczne wiele czynią, ażeby go jeszcze bardziej upartyjnić. Główną przyczyną upartyjnienia kampanii wyborczej, a później samorządu, pracy w samorządzie, jest to, że w wyborach samorządowych – jako podstawę – mamy ordynację partyjną (proporcjonalną) we wszystkich gminach powyżej 20 tys. mieszkańców, w powiatach i do sejmików wojewódzkich. We wszystkich większych miejscowościach głosujemy zatem
*
Kulesza:
To rozwiązanie jest dobre dla wyborców i dla partii na listy partyjne, a to oznacza, że kandydat na radnego, a później rady, specjalnie nie musi liczyć się z wyborcami, tylko przede wszystkim musi liczyć się z kierownictwem partyjnym, bo to ono ustawia kolejność nazwisk na liście wyborczej i później ocenia ich – nie da się ukryć – z punktu widzenia partyjnej dyscypliny.

Lepsza jest tu ordynacja większościowa. Oczywiście, nie wyklucza ona upartyjnienia, ale w pierwszej kolejności głosujemy na konkretną twarz, to jest kandydat w naszym okręgu, głosujemy na niego – on oczywiście może należeć do jakiejś partii, ale jest jednak związany z okręgiem wyborczym, tutaj bowiem za kilka lat znowu stanie do wyborów.

Money.pl: Wyprzedził Pan moje pytanie o zmiany w prawie, które poprawiłyby samorząd w Polsce.

*M.K.: *Zmiana ordynacji to nie jedyna potrzebna rzecz. Inna kwestia to potencjalny konflikt między radą a burmistrzem, co bardzo dezorganizuje pracę władz gminy i osłabia ich zdolność do rozwiązywania rzeczywiście trudnych problemów. Tak nie może być - osobiście uważam, że dobrze, gdy liderem jest burmistrz wybierany bezpośrednio, bo cierpimy w Polsce na brak demokratycznego przywództwa. W takiej sytuacji jednak trzeba inaczej - niż to było dawniej - ułożyć relację między radą a burmistrzem, tak aby minimalizować możliwy tu konflikt polityczny lub ambicjonalny.

Dodatkowo osłabia burmistrza to, że na czele rady stoi oddzielny przewodniczący. Tymczasem to burmistrz - wybierany bezpośrednio - powinien przewodniczyć pracom rady, po to, by mógł i musiał z radą
*Kulesza: *Należy zachować równowagęrozmawiać merytorycznie, przekonywać radnych do swoich pomysłów, lub dawać się im przekonać. Dziś często jest tak, że główną opozycję wobec burmistrza stanowi rada, a uosabia ją właśnie jej przewodniczący, który pochodzi z przeciwnej partii.

Uważam, że obecne przepisy są destruktywne, jeżeli chodzi o zdolność władz gminy do zarządzania publicznego. Widzę też, że zmiana tego w pozytywnym kierunku jest nie na rękę partiom politycznym. Wydaje mi się, że "plansza" ułożona jest pod grę partyjną, a nie pod interes publiczny. Gdyby była ułożona pod interes publiczny, to i dla partii byłoby bardzo wiele miejsca, tylko ich rola byłaby – tak jak się należy – służebna wobec dobra wspólnego, a nie wiodąca.

Inna kwestia to przepisy antykorupcyjne. Rzecz jest ważna by eliminować patologie, ale polskie prawo nakazuje publicznie ogłaszać, jaki kto ma majątek. Wielu ludzi nie chce startować w wyborach, gdyż nie chcą ujawniać swojego majątku, bo się po prostu boją. Państwo im nie zapewni ochrony. Oczywiście powinny być m.in. oświadczenia majątkowe, ale one nie muszą prowadzić do ujawniania składników majątku i nie muszą być wcale publicznie. Wystarczy jak Urząd Skarbowy będzie kontrolował skąd u Pana radnego po roku kadencji dwukrotnie zwiększył się majątek.

Oto inny przykład absurdu prawnego: jeżeli ktoś wynajmuje od gminy lokal użytkowy musi wybrać: albo lokal albo bycie radnym. Takie rozwiązanie prowadzi do poważnego i niepotrzebnego ograniczania praw politycznych wielu obywateli.

Takie prawo powoduje, że wielu obywateli, szczególnie z klasy średniej, odsuwa się od życia publicznego, rezygnując z kandydowania, zaś na to miejsce nieraz wchodzą osoby, które naprawdę nie powinny reprezentować nas w samorządzie.

Money.pl: Dziękuję za rozmowę. Rozmawiał Piotr Pilewski

wiadomości
wywiad
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)