Warszawski Sąd Rejonowy uznał, że Lech Kaczyński pomówił szefa firmy Bartimpex Aleksandra Gudzowatego, jednego z najbogatszych Polaków.
Sąd skazał byłego ministra sprawiedliwości na karę grzywny i zwrot kosztów procesu. Szefa Bartimpexu dotknęły słowa Lecha Kaczyńskiego, kiedy jako minister wypowiadał się o sprawie rurociągu jamalskiego.
Oskarżenie dotyczy "rozgłaszania nieprawdziwych zarzutów, że spółka reprezentuje w większym stopniu interesy Rosji niż Polski, szkodzi interesom polskim, a ta szkodliwa działalność jest na granicy zdrady stanu".
Sąd uznał Lecha Kaczyńskiego winnym naruszenia dóbr osobistych Aleksandra Gudzowatego. Skazał Kaczyńskiego na karę grzywny w wysokości trzech tysięcy złotych oraz na pokrycie kosztów rozprawy.
W uzasadnieniu asesor Elżbieta Chomienia powiedziała, że wypowiedzi Lecha Kaczyńskiego rzeczywiście mogły naruszyć interesy Aleksandra Gudzowatego oraz jego dobre imię.
Wyrok nie jest prawomocny. Po wyjściu z sali sądowej Lech Kaczyński powiedział, że ta kara jest w ogóle nieuzasadniona, a jej wysokość nie ma znaczenia.
