- Zapowiedzi związkowców w sprawie strajku odbieram jako działanie na szkodę spółki – powiedział prezes PLL LOT Rafał Milczarski. - Jest to biznesowo nieakceptowalne, a po ludzku zwyczajnie nieuczciwe. Nie ma legalnych podstaw do przeprowadzenia jakiegokolwiek strajku w locie.
OGLĄDAJ: * *Stewardessa zwolniona z LOT: "Samoloty na lotach krajowych są brudne"
Szef polskiego przewoźnika ocenił plany związkowców jako „bezczelne straszenie pasażerów” i przeprosił za nie. Milczarski dodał również, że spółka ściśle monitoruje wszelkie koszty związane z odejściem załogi od stanowisk pracy i obciąży nimi osoby odpowiedzialne. Prezes nie wykluczył, że skieruje sprawę na drogę sądową
Jak ustaliliśmy w money.pl do strajku ma dojść we wrześniu. Pracę mają przerwać przedstawiciele trzech związków zawodowych, które działają w przewoźniku. Powodem sporu na linii zarząd-związkowcy pozostaje wypowiedziany w 2013 roku regulamin wynagradzania w PLL LOT. Spółka, ratując się przed bankructwem, przeprowadziła cięcie kosztów.
Związkowcy narzekają na nowe warunki zatrudnienia. Ponadto nowych pracowników zmusza się do zakładania działalności gospodarczej lub proponuje się im umowy cywilnoprawne.
- Już naprawdę nie chodzi o podwyżki. Związkowcy po prostu nie chcą takiego zarządu. Mają poczucie straconych ponad 20 lat na walkę z różnymi zarządami, które nie ponoszą odpowiedzialności finansowej za swoją działalność – powiedziała nam Monika Żelazik, zwolniona ze spółki szefowa Związku Zawodowego Personelu Pokładowego i Lotniczego
Przewoźnik jednak nie tylko przestrzega przed nowym strajkiem, ale wystawia też rachunek za poprzedni - mimo że ostatecznie nie doszedł do skutku. Linie już wystawiły rachunek związkom za zapowiedź protestu pod koniec kwietnia. Dostali przedsądowe wezwanie do zapłaty odszkodowania na 1,7 mln zł. LOT mówi, że właśnie tyle stracił z powodu niesprzedanych biletów
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl