PiS uważa, że minister Janik powinien ustąpić ze stanowiska z powodu afer w zarządzanym przez niego resorcie, a zwłaszcza w związku z tak zwaną aferą starachowicką, w której nie do końca wyjaśniony udział ma wiceminister Zbigniew Sobotka.
Premier Leszek Miller ulokował PiS wśród ugrupowań "często apelujących do rządu o różne rzeczy". Przypomniał też, że politycy tego ugrupowania mogą skorzystać z konstytucyjnej możliwości i sami odwołać ministra.
Pytany wcześniej przez dziennikarzy, dlaczego PiS nie złoży wotum nieufności wobec szefa MSWiA, Jarosław Kaczyński powiedział, że tym razem PiS liczy, iż również premier Leszek Miller zechce zmienić swoje polityczne otoczenie. "Wniosek o wotum nieufności od czasu do czasu ma sens, nawet przy arytmetycznej beznadziei, bo można na przykład pokazać kogo władza chce utrzymać. Ale w tym przypadku chcemy prawdziwej zmiany, a nie chodzi nam o samą demonstrację naszego stanowiska, dlatego apelujemy do Millera" - mówił Jarosław Kaczyński.
Podobnie jak premier, również minister Janik odesłał liderów PiS do Konstytucji a nawet wskazał artykuł - 141. Dodał, że "trzeba coś czytać".
Nie wiadomo, co minister miał na myśli, bo artykuł 141 dotyczy zwoływania Rady Gabinetowej przez prezydenta.