Czy nagranie rozmówcy, na przykład ważnego urzędnika państwowego to złamanie prawa? Mec. Kruszyński w rozmowie z money.pl wyjaśnia, że nie narusza to przepisów prawa karnego. Ale może być naruszeniem już dóbr osobistych osoby, która została nagrana.
Jego zdaniem Marek Chrzanowski, były już szef KNF, który we wtorek podał się do dymisji w wyniku publikacji nagrania z jego rozmowy z Leszkiem Czarneckim, może pozwać biznesmena drodze cywilnej.
- Przestępstwem to może być na przykład założenie pluskwy. Ale samo nagranie dyktafonem - nie. Wyjaśnię to tak: jak idziemy na kawę i pan chce mnie nagrać dyktafonem, który ma pan w kieszeni, to pan prawa nie złamie. Ale inaczej sprawa będzie wyglądała, gdy pan wykorzysta chwilę nieuwagi i zamontuje pluskwę pod stołem - wtedy możemy już mówić o złamaniu prawa - mówi money.pl znany adwokat.
Czytaj też: Gazeta Wyborcza: szef KNF chciał 40 mln zł łapówki. Propozycja padła podczas rozmowy z Leszkiem Czarneckim
Zaznacza, że nie ma przy tym znaczenia, kto jest nagrywany: wysoki urzędnik państwowy, którym bez wątpienia jest szef KNF, czy ktokolwiek inny.
- Czym innym jest jednak powództwo o ochronę dóbr osobistych. Na to pan Marek Chrzanowski może się powołać. Nie tylko dlatego, że nagrania zostały opublikowane w gazecie. Sam nawet fakt nagrania może być złamaniem jego dóbr osobistych. Ja bym więc mógł pana Chrzanowskiego w tej sprawie reprezentować - mówi Piotr Kruszyński.
Czytaj też: Przewodniczący KNF podał się do dymisji. Miał złożyć propozycję korupcyjną Leszkowi Czarenckiemu
We wtorek "Gazeta Wyborcza" opublikowała nagranie z rozmowy między Leszkiem Czarneckim a Markiem Chrzanowskim, do której doszło kilka miesięcy temu. Ówczesny szef KNF miał złożyć biznesmenowi propozycję korupcyjną - miał sugerować zatrudnienie konkretnego prawnika z pensją uzależnioną od wyników banku (według szacunków gazety chodziło o ok. 40 mln zł). W zamian oferował przychylność. Prokuratura prowadzi śledztwo w tej sprawie.
* Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl *