"Nasz Dziennik" pisze, że nieznani sprawcy pobili kobietę, która zrobiła zdjęcia samochodów wwożących do zakładów senatora Stokłosy sterty padłych zwierząt. Według gazety osoby, które odkryły zakopaną na polach "Farmutilu" padlinę i powiadomiły o tym policję są zastraszane i szantażowanę. "Nasz Dziennik" dodaje, że tymczasem pracownicy tego przesiębiorstwa niespodziewanie zaorali i polali gnojowicą teren, na którym znaleziono setki zakopanych padłych zwierząt.
O pobiciu kobiety poinformowało "Nasz Dziennik" Stowarzyszenie Przyjaciół Ziemi Nadnoteckiej. To właśnie jego członkowie odkryli na polach zakładu Henryka Stokłosy szczątki setek padłych zwierząt.
Teraz są bici i zastraszani. Jeden z działaczy otrzymał informację, że jego żona - nauczycielka "nigdy już nie usłyszy dzwonka szkolnego". Inny dostał anonimowy telefon, w którym grożono mu śmiercią. Członkowie Stowarzyszenia o wszystkim zawiadomili prokuraturę.
Więcej na tem temat - w "Naszym Dzienniku".
"Nasz Dziennik"/kry/gaj