Cargill, w jedyną w Polsce fabrykę wytwarzającą tak zwaną izoglukozę, zainwestował ponad 100 mln dolarów. Teraz ma kłopoty, bo nie może jej produkować tyle, ile by chciał. A to dlatego, że podczas negocjacji z Unią warunków przystąpienia do Wspólnoty ustalono zbyt niskie limity produkcji tego słodzika. Sprawa toczy się przed międzynarodowym sądem arbitrażowym. Polska może zapłacić wielomilionowe odszkodowanie.
Właśnie zeznawał Wiesław Kaczmarek, minister skarbu w rządzie Millera, a obecnie prezes firmy powiązanej z Cargillem. Nie pojechał na posiedzenie sądu do Paryża, lecz złożył zeznanie na piśmie. Według niego ograniczenie produkcji izoglukozy było decyzją polityczną, a nie merytoryczną rządu SLD. Odcina się od tego Leszek Miller. - Ograniczenia wynikały z naszych zobowiązań wobec Unii Europejskiej. Ta sprawa trzy razy była stawiana na posiedzeniu rządu i nie przypominam sobie żadnej reakcji Kaczmarka - tłumaczył Miller dziennikarzom.
Sprawa ciągnie się już dwa lata, zakład Cargilla nie został zamknięty - firma znalazła bowiem sposób na rozwiązanie problemu...
Pięć razy więcej niż pozwala Unia
Cargill, w jedyną w Polsce fabrykę wytwarzającą tak zwaną izoglukozę, zainwestował kilka lat temu ponad 100 mln dolarów. Jeden z najnowocześniejszych zakładów w naszym kraju postawił w podwrocławskich Bielanach. Pracę znalazło tu ponad 100 osób. A co najważniejsze, rolnicy z Dolnego Śląska i Opolszczyzny zyskali najważniejszego odbiorcę pszenicy. To znacznie podratowało ich sytuację - nie mieli już większych problemów ze zbytem plonów. Protestowali tylko ci, którzy sadzili buraki cukrowe.
Zadowoleni byli natomiast producenci soków i dżemów - mieli w kraju wytwórcę słodzika, który znacznie lepiej niż cukier buraczany nadaje się do produkcji ich wyrobów. Magia izoglukozy polega bowiem na tym, że jest ciekła - to znacznie skraca czas produkcji i podwyższa jakość.
Tymczasem negocjacje Polski z Piętnastką mogły doprowadzić do zamknięcia fabryki Cargilla w Polsce. Nasz rząd wynegocjował bowiem tylko 27 tys. ton rocznego limitu produkcji izoglukozy. A moce podwrocławskiej fabryki są pięciokrotnie wyższe. A stało się tak dlatego, że podczas ustalania kwot produkcyjnych wzięto pod uwagę nie ten co trzeba okres referencyjny - lata, w który w Polsce produkcja izoglukozy praktycznie nie istniała. Przypadek, niedopatrzenie, czy celowe działanie? Dziś trudno wyrokować...
130 mln odszkodowania
Cargill przeszło rok zastanawiał się co z tym fantem zrobić. Zażądał nawet od polskiego rządu wysokiego odszkodowania - ponad 130 mln dolarów. Sprawa kilkakrotnie stawała na posiedzeniach Rady Ministrów. Bezskutecznie. Polska nie zdecydowała się na przyznanie się do błędu. Sprawą zajął się w końcu międzynarodowy sąd arbitrażowy. I zajmuje się nią już dwa lata.
Tymczasem podwrocławski zakład Cargilla działa nadal, bo... rozpoczęto w nim nową produkcję - spirytusu. - Wybudowaliśmy nowoczesną gorzelnię i rozpoczniemy produkcję spirytusu ze zbóż - mówiła tuż przed otwarciem nowej linii produkcyjnej Małgorzata Jarocka, dyrektor handlowy Cargill Polska.
Cargill dostarcza swój nowy produkt przemysłowi spożywczemu. Jak udało się nam dowiedzieć, liczy też, że będzie miał też udział w produkcji biokomponentów do biopaliw.