Targi potrwają do 10. października.
Mimo szumnych zapowiedzi na tegorocznym salonie motoryzacyjnym, jednej z największych tego imprez na świecie, zabrakło prototypów, które świadczyłyby o tym, że ich autorzy puścili luźno wodze fantazji. Nie ma samochodów, w których siedzący na przednich siedzeniach mogą sobie przekazywać kierownicę z rąk do rąk. Nie ma samochodów kierowanych joystikiem. Widać natomiast na paryskim salonie troskę o bezpieczeństwo, jak najmniejsze spalanie paliwa oraz o estetykę. W tym ostatnim punkcie oceny mogą być różne. Chevrolet czy Cadilac przypominają kształtem pojazdy, jakby je ociosał wódz indiański tomahawkiem. Większość pojazdów, nawet najnowszy Rolls Royce, zaklęte są w tępej, kanciastej, ostrej linii. Tylko małe miejskie samochody odchodzą od tej mody.
Citroen pokazał pożyteczny wynalazek. Jak kierowca przyśnie na chwilę i przekroczy linię na jezdni lub z niej zjedzie, to przez parę sekund siedzenie szczypie przypominając, że pojazd zmienia pas ruchu.