Jadwiga Staniszkis zastrzegła, że nie ma powodu wątpić w słowa dziennikarki, iż tekst był autoryzowany.
Dorota Kania napisała w "Życiu Warszawy" - powołując się w większości na anonimowe wypowiedzi prokuratorów - że ze strony Ministerstwa Sprawiedliwości były naciski, by zakończyć śledztwo jak najszybciej i nie stawiać zarzutów prezesowi TVP Robertowi Kwiatkowskiemu. Napisała też, że prokurator Wanda Marciniak - w proteście przeciwko naciskom - odeszła z pracy. Dzisiaj Wanda Marciniak wydała oświadczenie, w którym stwierdza, że jej odejście z prokuratury nie ma związku ze sprawą Rywina.
"Uważam, że to jest dzielna kobieta, ktora poszła za impulsem i potem się przestraszyła" - oceniła postępowanie pani profesor Jadwiga Staniszkis. "To jest straszne, że tak to u nas funkcjonuje" - dodała.
Profesor Staniszkis - w związku z podejrzeniami o naciski - opowiada się za rozdzieleniem funkcji Prokuratora Generalnego i Ministra Sprawiedliwości. "To rozdzielenie jest jakimś zabezpieczeniem przed polityzacją wymierzania sprawiedliwości" - powiedziała profesor. Przypominała, że poprzednia minister sprawiedliwości Barbara Piwnik zezwoliła na wyjazd świadka czy - jak określiła profesor - nawet podejrzanego w sprawie byłego komendanta głównego policji - Marka Papały. "W tej chwili mówi się o naciskach, bo polonijny biznesmen z Chicago to był człowiek bliski SLD" - powiedziała profesor Staniszkis.