Szósty dzień grudnia to tradycyjne Mikołajki. Na prezent w tym roku mogą liczyć nie tylko grzeczne dzieci, ale i osoby grające na giełdzie. Analitycy sugerują, że w tym roku nie ominie warszawskiej giełdy tzw. "rajd świętego Mikołaja". Rok temu przyniósł ponad 6-procentowe zyski. Jak będzie w tym?
Ostatnie dni przynoszą rekordy wszech czasów na amerykańskiej giełdzie. Na szczycie są też spółki zza naszej zachodniej granicy. Aż takiej euforii nie ma na warszawskim parkiecie, ale i tak osoby grające na naszej giełdzie nie mogą narzekać na brak okazji do zarabiania pieniędzy. Szczególnie teraz, gdy nadciąga "rajd świętego Mikołaja". To w żargonie inwestorów nazwa, określająca tzw. efekt grudnia.
- Z jednej strony "rajd" ten jest związany z tym, że inwestorzy chcąc skorzystać na hossie początkiem kolejnego roku kupują akcje taniej już w grudniu. Z drugiej strony jest to podyktowane faktem chęci podbudowania wyników funduszy inwestycyjnych na koniec roku oraz dodatkową gotówką wśród inwestorów indywidualnych w związku ze świątecznymi premiami - tłumaczy Michał Stajniak, analityk Domu Maklerskiego XTB.
Faktycznie statystyki pokazują, że wartość akcji w grudniu w większości przypadków idzie w górę. Niezależnie od tego, co działo się w całym roku. Tak było w ubiegłym roku, gdy giełda nie radziła sobie najlepiej, a akurat na koniec notowania indeksu WIG wzrosły o 6,4 proc. W tym samym czasie akcje dwudziestu największych spółek z WIG20 poszły do góry o 8,3 proc.
W tym roku zyski mogą nie być tak duże, ale też nie powinno być wiele gorzej. Kornel Kot, analityk Domu Maklerskiego TMS, sugeruje możliwość wzrostu notowań indeksu WIG20 w okolice 2500 pkt. Jeśli tak się stanie, będzie to oznaczać potencjał do 4-5 proc. zysku. W środę notowania były poniżej 2400 pkt.
- Patrząc na wykres WIG20 widać, że zakres 2520 - 2550 stanowi historycznie bardzo silny opór, dlatego nie powinniśmy oczekiwać wzrostów powyżej tych poziomów w bieżącym miesiącu - hamuje zapędy największych optymistów Michał Stajniak, który zauważa, że początek grudnia nie jest najlepszy. Mimo tego podkreśla, że do końca miesiąca pozostało jeszcze sporo czasu i istnieje duże prawdopodobieństwo zrealizowania się rajdu, który nazywany jest też samospełniającą się przepowiednią.
W końcu jeśli inwestorzy wierzą, że akcje pójdą w górę, kupują je. W ten sposób sprawiają, że rzeczywiście ich notowania rosną.
Notowania indeksu WIG20 w pierwszych dniach grudnia src="https://www.money.pl/u/money_chart/graphchart_ns.php?ds=1512082800&de=1512576600&sdx=0&i=&ty=1&ug=1&s%5B0%5D=WIG20&colors%5B0%5D=%230082ff&tid=0&w=605&h=284&cm=0&lp=1"/>
Sytuacja sprzyja wizycie Mikołaja
Grudniowe wzrosty cen akcji to z jednej strony samospełniająca się przepowiednia. Z drugiej zaś, akurat w tym roku warunki ku temu wydają się sprzyjające.
- W Polsce widoczne są pozytywne tendencje. Szczególnie jeśli chodzi o kondycję gospodarki. Jedynym ryzykiem może być tera zmiana na stanowisku premiera polskiego rządu, co zazwyczaj inwestorzy przyjmują nerwowo. Choć akurat spekulacje na temat kandydatury Mateusza Morawieckiego na to stanowisko nie muszą zaburzyć mikołajowego rajdu - komentuje sytuację Kornel Kot.
- Dodatkowo do końca grudnia możemy mieć do czynienia z dwoma pozytywnymi czynnikami, które utwierdzą rajd na zagranicznych rynkach, co z pewnością wpłynie pozytywnie na nasz rynek. Ze strony Stanów Zjednoczonych jest to potencjalne podpisanie reformy podatkowej, która może zwiększyć zyski amerykańskich spółek nawet o 10 proc., zaś po stronie europejskiej potencjalne zawarcie koalicji w Niemczech, pomiędzy CDU/CSU, a partią SPD, co na nowo tchnie nadzieję w giełdowych inwestorów - wylicza Michał Stajniak.
Na co najlepiej postawić? Ekspert XTB unikałby akcji spółek z sektora handlu detalicznego, ze względu na szykowane zmiany zakazu handlu w niedzielę, które mogą źle odbić się na ich biznesie. Sugeruje zaś zainteresowanie spółkami energetycznymi oraz paliwowymi. Pozytywnie wygląda też Cyfrowy Polsat, który ostatnio zaskoczył przejęciami.
Kornel Kot z TMS również zachwala szeroko rozumiane spółki energetyczne i paliwowe. Jako swojego cichego faworyta obstawiałby też sektor bankowy. Jak przyznaje, bardzo mu kibicuje.
Mikołaj często przychodzi na ostatnią chwilę
Szacuje się, że w 80 proc. grudzień jest zyskowny dla inwestorów. Jest jednak te 20 proc., gdzie inwestorzy mogą się przeliczyć, grając pod rajd. Żeby zwiększyć swoje szanse na zysk, najlepiej inwestować dopiero pod sam koniec roku - sugeruje Łukasz Bugaj, analityk Domu Maklerskiego BOŚ.
- Mylnie przyjmuje się, że cały miesiąc powinien być dobry. A chodzi głównie o kilka dni - podkreśla Bugaj. Jak precyzuje, dotyczy to okresu po Bożym Narodzeniu, aż do Nowego Roku.
Akurat w ciągu tych kilku dni wielu inwestorów - nie tylko z GPW, ale i z parkietów całego świata - raczej stroni od inwestowania. W tym czasie liczba transakcji bardzo mocno spada i przez to rynek jest mało płynny. Czasami zdarza się, że większe transakcje kupna i sprzedaży przez to nie bilansują się i notowania giełdowe mocniej rosną lub spadają. Duży udział mają w tym fundusze inwestycyjne.
Koniec roku to dla instytucji finansowych takich jak fundusze ważny czas. Robią wszystko, by podciągnąć swoje wyniki, z których później są rozliczane. Korzystając z niewielkiej aktywności mniejszych graczy, podbijają notowania. W efekcie giełdy idą w górę.