Rewolucja technologiczna jest bramą do rozwoju polskiej gospodarki. Jednak innowacyjności muszą towarzyszyć systemowe zmiany w życiu społecznym i gospodarczym, które będą budowały kapitał społeczny polskich firm i pracowników. Należy do nich akcjonariat pracowniczy, który w 2018 roku w formie projektu ustawy trafi pod obrady Sejmu RP.
Coraz więcej ekspertów zapowiada kolejną rewolucję gospodarczą, kilka dni temu bardzo wyraźnie wybrzmiało to na 8 Kongresie Innowacyjnej Gospodarki. Dzięki internetowi rzeczy mamy się przemieszczać autonomicznymi pojazdami i mieszkać w inteligentnych domach. Popadając w technologiczny optymizm czasem zapominamy jednak, że innowacyjność rozumiana, jako postęp techniczny również ma swoje bariery.
Mam nadzieję, że potwierdzą się słowa wicepremiera Mateusza Morawieckiego wypowiedziane podczas wspomnianego już kongresu KIG, że w 2030 roku Polska będzie wyznaczać światowe trendy w branży Hi-Tec. Zmierzając do tego celu musimy skoncentrować się nie tylko na budowaniu know-how i gromadzeniu kapitału. W gospodarce 4.0 równie ważne jest społeczne otoczenie biznesu. Innowacje nie powstaną w środowisku, gdzie brakuje współpracy, zaangażowania oraz zaufania.
Jedną z istotnych recept redukujących te deficyty jest wprowadzenie akcjonariatu pracowniczego. Oddanie części władzy w firmie przez właścicieli na rzecz pracowników, jak również dzielenie się wiedzą o firmie, co wymaga zaufania wobec pracowników i umiejętności dialogu zarówno w zarządzie, jak i u załogi.
Dzięki posiadaniu akcji i uczestnictwie w procesach decyzyjnych pracownicy w większym stopniu będą identyfikować się z miejscem pracy i będą zdecydowanie bardziej zaangażowani w jej rozwój. A bez zaangażowanych pracowników nie będzie innowacyjnej gospodarki. Dlatego cieszy mnie, że wicepremier, minister Rozwoju i Finansów uważa, że dzięki akcjonariatowi „pracownicy nie tylko rękami i głową, ale również sercem są włączeni w tworzenie przestrzeni gospodarczej w swojej firmie”.
Z raportu UK Department of Business Innovation and Skills wynika, że firmy, w których działa akcjonariat pracowniczy lepiej sobie radzą. Częściej pozyskują nowych klientów, są bardziej skłonne do działań długofalowych i mają lepszy wizerunek medialny. Z kolei analizy European Federation of Employee Share Ownership wskazują, że oszczędności zgromadzone przez Europejczyków w udziałach w firmach wyniosły w 2016 roku średnio 23.000 euro i od roku 2009 podwoiły się. Zyski z kapitału rosną o wiele szybciej niż płace. Dlatego ta forma akcjonariatu przyczynia się do zmniejszania nierówności płacowych, dając szansę uczestnictwa w zyskach z kapitału szerszej grupie pracowników, nie tylko członkom zarządów.
Już, dlatego, watro tę ideę promować i merytorycznie o niej dyskutować. Podczas 8 Kongresu Innowacyjnej Gospodarki miałem przyjemność debatować o tym, co akcjonariat pracowniczy może zmienić w polskich przedsiębiorstwach z Coreyem Rosenem, założycielem Narodowego Centrum Badań nad Akcjonariatem Pracowniczym, Marcem Mathieu, dyrektorem Europejskiej Federacji Akcjonariatu Pracowniczego, Krzysztofem Ludwiniakiem, prezesem Fundacji Forum Rozwoju Akcjonariatu Pracowniczego i Kapitału Krajowego oraz Francois Colombie, szefem Rady Nadzorczej Auchan Polska.
Wnioski z debaty nastrajają mnie optymistyczne. Wprowadzenie w Polsce tej formy akcjonariatu z pewnością zwiększy poziom kapitału społecznego w firmach. Stworzy tym samym fundamenty pod gospodarkę, opartą na innowacjach. Dlatego tak ważne jest uchwalenie ustawy o akcjonariacie pracowniczym, nad którą w 2018 roku mam nadzieję będzie debatować polski parlament.