To koniec zwolnień lekarskich, które znaliśmy. Resort Elżbiety Rafalskiej chce, by od 1 lipca wszystkie były wystawiane elektronicznie. Pomysł może sparaliżować przychodnie, a podczas wizyty domowej nie dostaniemy już zwolnienia.
- To nie może się udać - mówi lekarz rodzinny i ekspert Porozumienia Zielonogórskiego Tomasz Zieliński. Od 1 lipca zmieni się sposób wydawania zwolnień lekarskich. Tradycyjne papierowe L4 mają zostać zastąpione przez elektroniczne formularze e-ZLA.
O problemie z elektronicznym systemem wystawiania zwolnień lekarskich przypomniała Federacja Związków Pracodawców Ochrony Zdrowia Porozumienie Zielonogórskie. Medycy oficjalnie zaapelowali o to, by porzucić nakaz obowiązkowego wystawiania zwolnień. Chcą, by zamiast obowiązkowo wystawiać e-zwolnienia, była to jedynie metoda alternatywna. Oliwy do ognia dolała informacja, jakoby brakowało wydawanych przez ZUS bloczków z formularzami zwolnień.
ZUS ogranicza wydawanie bloczków
Z naszych informacji jasno wynika jednak, że bloczków nie brakuje, choć lekarze faktycznie mają ich coraz mniej. ZUS chce w ten sposób wymusić na medykach wystawianie dokumentów w formie elektronicznej.
"Ograniczamy liczbę wydawanych bloczków z drukami zwolnień, tak by nie tworzyć zapasów na cały rok. Zapewniam jednak, że do 30 czerwca liczba formularzy w posiadaniu lekarzy będzie w pełni wystarczająca" – przekonuje Radosław Milczarski z ZUS w oświadczeniu przesłanym money.pl.
Dotychczas lekarz mógł jednorazowo pobrać z oddziału ZUS 6 bloczków zwolnień. W każdym było po 25 druków. Kolejne miesiące przynoszą jednak ograniczenie tej liczby. W czerwcu lekarze nie otrzymają ich wcale. Problem w tym, że w lutym pomysł nałożył się na szczyt sezonu grypowego. Niektórzy lekarze i pacjenci boleśnie odczuli nowe limity.
Pacjenci nie powinni się jednak martwić, że nie dostaną zwolnienia. W ocenie Tomasza Zielińskiego pomysł ZUS nie ma szans na powodzenie. Pracownicy ZUS nie będą jednak mogli w czerwcu odmówić wydania druków. - Do 30 czerwca papierowe zwolnienia będą dopuszczalną prawnie metodą wystawiania zwolnień. Nawet ostatniego dnia ich obowiązywania lekarz powinien mieć prawo je otrzymać - przekonuje przedstawiciel Porozumienia Zielonogórskiego. To jednak nie zmienia faktu, że od lipca lekarz już nie wypisze papierowego zwolnienia.
Lekarze nie chcą być "e"
Prawdziwym problemem wdrożenia pomysłu jest minimalny odsetek lekarzy korzystających z systemu elektronicznego. - W całej Polsce na 145 tys. upoważnionych do wystawiania zwolnień lekarzy obecnie e-zwolnienia wystawia 8,7 tys. medyków - przyznaje rzecznik ZUS. To zaledwie 6 proc. ogółu.
Kolejne 33,3 tys. medyków może wystawiać zwolnienia online, ponieważ ma zarejestrowany profil lekarza na Platformie Usług Elektronicznych, ale z jakiegoś powodu tego nie robi. Jak przekonują nas lekarze, może on być prozaiczny. Nie wszyscy posiadają komputery w gabinetach. Z szacunków Porozumienia Zielonogórskiego wynika, że ma je około 30-50 proc. medyków.
Z komputerem wiąże się także problem, o którym powiedziała nam lekarka pracująca w jednym z największych szpitali w kraju. - Sama idea elektronicznych zwolnień jest dobra. Pozwala zaoszczędzić dużo czasu. Zwłaszcza, gdy pacjent pracuje w więcej niż jednym miejscu – system sam to wykrywa i nie musimy wypisywać dokumentu dwukrotnie. Problem pojawia się w sytuacji, gdy nie mamy dostępu do komputera, np. podczas wizyty domowej - mówi.
Oprogramowanie
Ze sprzętem wiąże się także drugi poważny problem systemu elektronicznych zwolnień. Proces ich wystawienia za pośrednictwem platformy ZUS trwa zbyt długo. - Aby można było sprawnie korzystać ze zwolnień elektronicznych i nie zablokować pracy przychodni, trzeba to robić w aplikacji gabinetowej. Logowanie na portal ZUS zajmuje zbyt wiele czasu - mówi nam jeden z lekarzy, który już korzysta z systemu elektronicznego. Cały proces może wydłużyć autoryzacja zwolnienia. Wszyscy zapytani przez money.pl medycy, którzy mają doświadczenie z systemem, przyznali, że sms-y z kodem weryfikującym trafiały do nich niejednokrotnie z kilkugodzinnym opóźnieniem.
Przynajmniej do końca lutego sytuacja nie ulegnie poprawie, ponieważ tylko jeden z dwóch największych dostawców aplikacji gabinetowych ma w swoich systemach działający moduł wystawiania zwolnień. Drugi z podmiotów oraz kilka mniejszych przedsiębiorstw działających na skalę lokalną zapowiedziało uporanie się z aktualizacjami właśnie do końca miesiąca.
Pacjenci (i lekarze?) zadowoleni
Co ciekawe, choć lista problemów zdaje się nie mieć końca, to pacjenci, którym udało się otrzymać e-ZLA są zadowoleni. - Wszystko trwało może minutę. Po wpisaniu mojego numeru PESEL w formularzu pojawiły się wszystkie moje dane, a ja nie musiałam wozić zwolnienia pracodawcy - mówi nam Agata, której przed tygodniem lekarz rodzinny wystawił zwolnienie online.
Według informacji ZUS również lekarze chwalą sobie nowy sposób pracy. Co prawda zapytał o to jedynie tych, którzy już wystawili e-ZLA, ale 80 proc. z nich miała stwierdzić, że nie zamierza wrócić do tradycyjnej formy wystawiania zwolnień.
Porozumienie Zielonogórskie, które apeluje o wstrzymanie wprowadzenia nowego obowiązku, cały czas stara się o spotkanie z Elżbietą Rafalską, ponieważ to Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, a nie resort zdrowia, jest odpowiedzialne za reformę.
- Na dziś ministerstwo stoi na stanowisku, że to obowiązek i nie ma zamiaru nic zmieniać. Ale wprowadzenie obowiązkowego wystawiania zwolnień elektronicznych od 1 lipca nie może się udać. Jest po prostu za mało czas - podkreśla Tomasz Zieliński. Jak przypomina, nawet jeśli we wszystkich przychodniach pojawią się komputery, a dostawcy aplikacji dopracują swoje produkty, to na szkolenie personelu zostanie jedynie kilka miesięcy.