Według posłanki SLD Marii Gajeckiej-Bożek pomysł wydawania leków za złotówkę ma głębokie moralno-etyczne uzasadnienie. "Można zamknąć oczy na sytuację, w której co drugi emeryt łykając łzy wychodzi z apteki bez leków, ale polskim weteranom pracy lek za złotówkę po prostu się należy" - mówiła posłanka sojuszu.
Z ideą leków za złotówkę zgodziła się posłanka Platformy Obywatelskiej Elżbieta Radziszewska, ale udowadniała, że to co proponuje rząd nie spowoduje dużych oszczędności dla emerytów i rencistów. Na liście mają się bowiem znaleźć leki, które już teraz wydawane są za opłatę zryczałtowaną dwa i pół złotego lub niższą. "Idea szczytna, ale co z nią zrobiono. Obiecanki-cacanki. Co z naprawdę z drogimi lekami" - pytała posłanka Platformy.
Jej wystąpienie wywołało irytację wiceministra zdrowia Aleksandra Naumana. Wykaz leków, na który powoływała się posłanka Radziszewska określił jako wirtualny, choć był to projekt rozporządzenia dołączony do ustawy. Według ministra Naumana uchwalenie ustawy o lekach za zlotówkę da szansę na leczenie tym, którzy teraz ze względów finansowych w ogóle nie kupują leków.