Holenderski statek-klinika "Langenort" - na którym wykonywane są zabiegi aborcji poprzez podanie zakazanej w Polsce tabletki poronnej - od wczoraj stoi na redzie portu w Gdyni.
Doktor Tomasz Niemiec, ginekolog z Instytutu Matki i Dziecka, powiedział w Sygnałach Dnia, że tabletka poronna RU 486 jest metodą przerywania ciąży, a nie metodą jej zapobiegania. Obecnie jest stosowana we Francji, Szwecji, Wielkiej Brytanii i w Niemczech, ale w żadnym z tych krajów nie jest dostępna w aptekach.
Tabletkę RU 486 można stosować nawet do 7 tygodnia ciąży, kiedy na USG można już zobaczyć bijące serce. Tabletka może być podawana wyłącznie w szpitalu i po jej zastosowaniu konieczne są jeszcze co najmniej 4 wizyty, aby stwierdzić jej skutki. Istnieją liczne przeciwwskazania dla tej metody, między innymi wiek kobiety - nie więcej niż 35 lat, palenie papierosów, astma, choroby wątroby. Tabletka musi być stosowana ściśle według określonych zasad. Kobieta zgłasza się do szpitala, przechodzi badania, otrzymuje tabletkę i wraca do domu, ale po 48 godzinach musi wrócić do szpitala, gdzie jest badana, czy doszło do poronienia, czy nie. Jeżeli nie, to lekarz wykonuje aborcję w sposób chirurgiczny.
Od 1997 roku aborcja w Polsce jest legalna tylko w trzech przypadkach: zagrożenia życia kobiety; gdy badania potwierdzają ciężkie, nieodwracalne uszkodzenie płodu oraz gdy ciąża jest wynikiem gwałtu. Zdaniem doktora Niemca, sama zmiana ustawy antyaborcyjnej niewiele by zmieniła, należy zmienić system edukacji seksualnej i system dostępności do leków antykoncepcyjnych.