Co najmniej 10 osob zginęło w katastrofie samolotu pasażerskiego szwajcarskich linii lotniczych Crossair, który wczoraj krótko po godzinie 22.00 runął na ziemię w czasie podchodzenia do lądowania na lotnisku Klotten w Zurychu. Dowódca ratowników powiedział, że odnaleziono obie czarne skrzynki. Na pokładzie samolotu nie było obywateli polskich. Służby ratownicze odnalazły 9 pasażerów, którzy przeżyli katastrofę. Wszyscy są w bardzo ciężkim stanie. Zostali przewiezieni do miejscowego szpitala. Obserwatorzy zwracają uwagę, że osoby te przeżyły katastrofę, gdyż upadek samolotu zamortyzowały drzewa z pobliskiego lasu. Do katastrofy doszło 4 kilometry przed pasem do lądowania, niedaleko miejscowości Bassersdorf. 4-silnikowy Jumbolino, na którego pokładzie znajdowało się 28 pasażerów i 5 członków załogi, leciał z Berlina. Jak poinformował pracownik wieży kontrolnej, 6 minut po godzinie 22.00 maszyna zniknęła z ekranów radarowych. Minutę po tym podano informację o spadającym, palącym się samolocie. Nie wiadomo
także, jaka była przyczyna katastrofy. Zdaniem przebywających w Basserdorfie ekspertów, związek z tragedią mogły mieć zła pogoda - padający śnieg i silny wiatr. Przypuszcza się, że bezpośrednią przyczyną katastrofy mogło być gwałtowne uderzenie w samolot fali powietrznej. W akcji ratowniczej bierze udział 400 osób: policjanci, strażacy, a także mieszkańcy Bassersdorfu. Prowadzone są poszukiwania 14 pasażerów, którzy mogli przeżyć katastrofę. Samolot RJ-100 zwany Jumbolino zbudowany został przez brytyjskie zakłady lotnicze. Samoloty tego typu uważane są za niezawodne. W ciągu ostatnich dwóch lat jest to drugi przypadek katastrofy samolotu linii lotniczych Crossair.
