Dzisiejszy 'Super Express' opisał historię 27-letniej mieszkanki Dąbrowy Górniczej, którą po wylądowaniu, zakuto w kajdanki i zamknięto w więzieniu. Robiono jej badania moczu i krwi, zdjęcia oraz kilka razy pobrano odciski palców. W areszcie kazano rozebrać się jej do naga. Zabroniono kontaktu z kimkolwiek, w tym też z konsulatem.
W tym roku do MSZ-tu skargi na podobne zachowanie amerykańskich służb imigracyjnych złożyło kilkudziesiąt osób. Bogusław Majewski podkreślił, że polski MSZ wielokrotnie interweniował w tych sprawach, jednak do tej pory nie przyniosło to żadnego rezultatu. Rzecznik dodał, że strona amerykańska tłumaczy postępowanie służb imigracyjnych względami bezpieczeństwa.
Bogusław Majewski podkreślił, że polski obywatel zatrzymany przez służby imigracyjne nie ma żadnych praw. Stany Zjednoczone uważają bowiem, że procedura deportacyjna nie podlega zapisom konsularnej umowy dwustronnej. Amerykanie nie informują więc polskiego konsula o zatrzymaniu na granicy obywateli naszego kraju.
Bogusław Majewski zachęca do zgłaszania podobnych przypadków do Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Pozwoli to stworzyć statystykę i stwierdzić czy zdarzenia na amerykańskich lotniskach są ze sobą powiązane. Łatwiej będzie nam dzięki temu interweniować u Amerykanów - dodał rzecznik MSZ-tu.