"Tygodnik Powszechny" przytacza historię jednego z najbardziej niezwykłych opozycjonistów w historii Niemieckiej Republiki Demokratycznej.
Roland Jahn przez wiele lat swojej działalności nie dał się zastraszyć osławionej wschodnioniemieckiej bezpiece - Stasi. Latami prześladowany, wyrzucony ze studiów, wielokrotnie pobity, więziony w izolatce - pozostał buntownikiem.
"Tygodnik Powszechny" dodaje, że wzorem i nadzieją dla niemieckiego opozycjonisty był polski ruch "Solidarności".
Roland Jahn działał w Jenie, położonym w Turyngii mieście, które w latach 70-tych i 80-tych było głównym ośrodkiem NRD-owskiej opozycji. Po kilku latach Stasi rozbiła to środowisko: większość niepokornych dwudziestoparolatków znalazła się na Zachodzie, wykupiona przez RFN z więzień, do których trafili z wieloletnimi wyrokami.
"Tygodnik Powszechny" dodaje, że władze NRD chciały się także pozbyć Rolanda Jahna. On jednak robił wszystko, żeby zostać. Uważał, że to jego kraj i chciał go zmieniać. W końcu władze sięgnęły po środek ostateczny - skuły go łańcuchami i wbrew jego woli wrzuciły do pociągu jadącego do RFN. Wagon zaryglowano z zewnąterz, aby nie uciekł.
Więcej o historii Rolanda Jahna - w "Tygodniku Powszechnym".
"Tygodnik Powszechny"/kry/dyd