Urzędy pracy okazały się nieprzygotowane do wdrożenia nowych zasad wydawania pozwoleń na pracę cudzoziemcom. Nowe przepisy weszły w życie 1 stycznia 2018 roku i wywołały poważne zatory w pośredniakach. Eksperci oceniają, że każdego dnia rejestrowanych jest nawet 10-krotnie mniej oświadczeń niż w 2017 roku.
Według firmy Personnel Service główne trudności wynikają z wydłużenia procedury weryfikacji oświadczeń, zwiększonej liczby załączników do wniosku i wymogu obecności cudzoziemca w Polsce do zarejestrowania dokumentu.
Nowe zasady zatrudniania cudzoziemców zostały zapisane w ustawie, która została uchwalona w lipcu zeszłego roku. W ciągu kilku miesięcy urzędy pracy musiały przygotować się do takich zmian jak opłata za rejestrację oświadczenia czy nowa kategoria zezwolenia na pracę sezonową.
- Te zmiany w teorii miały porządkować proces zatrudniania cudzoziemców i pozwalać na lepszą kontrolę oświadczeń i z pewnością w dłuższym horyzoncie czasowym tak będzie. Jednak w praktyce na razie mamy do czynienia z chaosem - ocenia Krzysztof Inglot, prezes Personnel Service.
Wideo: * *twoje dziecko będzie wykonywało zawód, który jeszcze nie istnieje
Jak wyjaśnia, "proces uległ znacznemu wydłużeniu, formalności stały się bardziej uciążliwe, przez co sporo oświadczeń złożonych w pierwszych dniach roku nadal czeka na zatwierdzenie". - Co istotne, wystarczy, że taki stan rzeczy utrzyma się przez dwa miesiące, a spowoduje to duże komplikacje - ostrzega Inglot.
Odpowiedzialność spoczywa teraz na urzędniku
Do tej pory to na pracodawcy spoczywała odpowiedzialność za prawidłowość danych wpisywanych w oświadczeniu o zamiarze powierzenia pracy cudzoziemcowi. Urzędnik jedynie przyjmował wniosek i sprawdzał, czy okres, na jaki chce się zatrudnić pracownika ze Wschodu, nie przekracza 180 dni.
Od 1 stycznia to urzędnicy ponoszą odpowiedzialność za prawidłowość danych wpisywanych w oświadczeniach, czego konsekwencją jest wydłużenie procesu weryfikacji jednego dokumentu z kilku do kilkunastu minut.
Ze wstępnych szacunków Ministerstwa Rodziny Pracy i Polityki Społecznej wynika, że w 2017 roku zostało wydanych 1,8 mln oświadczeń o zamiarze powierzenia pracy cudzoziemcom. To oznacza, że każdego dnia roboczego rejestrowano nawet 7 200 oświadczeń w całej Polsce. W tym momencie wydawanych jest 10-ktornie mniej dokumentów tego typu dziennie.
W miejsce jednej strony oświadczenia dla urzędu pracy i jednej dla pracodawcy wprowadzono aż osiem stron wymaganych dokumentów. Cudzoziemcy muszą dysponować gotowym oświadczeniem, potwierdzeniem zapłaty 30 zł za rejestrację oświadczenia (dołączane pojedynczo do każdego kompletu) czy kserokopią paszportu z wszystkimi ostemplowanymi stronami.
W razie jakiegoś błędu w dokumentacji termin rejestracji oświadczenia wydłuża się do 30 dni. Co więcej, wszystkie te dokumenty będą musiały zostać wydrukowane, a następnie składowane przez urzędy pracy.
7 dni w Polsce bez prawa podjęcia pracy
Cudzoziemcy z sześciu krajów, których dotyczy uproszczona procedura zatrudniania (Białoruś, Rosja, Ukraina, Mołdawia, Gruzja, Armenia), nie musieli do tej pory przebywać w Polsce, żeby pracodawca mógł zarejestrować oświadczenie o zamiarze powierzenia im pracy. Teraz się to zmieniło.
Osoba posiadająca paszport biometryczny lub wizę musi być na terenie Polski, żeby oświadczenie o zamiarze jej zatrudnienia można było zarejestrować. A to oznacza, że przez około 7 dni cudzoziemiec musi przebywać w Polsce bez możliwości podjęcia pracy.
- Z danych otrzymanych z wybranych urzędów pracy wynika również, że problem pojawi się w momencie, gdy pracownik przebywający na Ukrainie będzie chciał zmienić pracodawcę. Do tej pory liczył się sam fakt posiadania oświadczenia - podkreśla Krzysztof Inglot.
- Teraz osoba, która posiada dokument od jednego pracodawcy, nie może z niego skorzystać i przyjechać do Polski pracować dla kogoś innego. W tym celu musi pojawić się w Polsce i zarejestrować dokument u nowego pracodawcy. To kolejna administracyjna trudność - ocenia.
Dodatkowe koszty administracyjne dla pracodawców
Teraz pracodawca musi poinformować urząd pracy w ciągu 7 dni o tym, że dana osoba nie podjęła pracy, mimo że zostało zarejestrowane oświadczenie, lub najpóźniej w dniu podjęcia pracy o jej zatrudnieniu.
To dodatkowy krok administracyjny, który będzie problemem zwłaszcza dla dużych pracodawców, którzy np. zatrudniają nawet kilkaset osób tygodniowo.
Krzysztof Inglot zwraca jednak uwagę na porządkujący charakter tej zmiany. - W 2017 roku mogliśmy podawać tak naprawdę tylko szacunki dotyczące liczby pracujących u nas Ukraińców. Zdarzało się bowiem tak, że na jedną osobę rejestrowano kilka oświadczeń, ktoś mógł też nie podjąć pracy w miejscu, w którym powinien - podkreśla.
- Nowe przepisy powinny to zmienić. Poznamy nie tylko liczbę przyjeżdżających do nas pracowników ze Wschodu, ale też branże, w jakich najchętniej podejmują pracę - wyjaśnia prezes Personnel Service