- Utknęłam na lotnisku z połową Sejmu. Tą połową z PO, więc nikt się nami nie zajął - napisała na swoim profilu facebookowym Beata Tadla, która wczoraj utknęła na lotnisku w Szczecinie. Samolot miał być odwołany, a na kolejny zabrakło biletów. - Wszystkim zapewniono powroty i odpowiednie świadczenia - odpowiada LOT.
- Najpierw samolot był opóźniony, potem go odwołano - relacjonuje Beata Tadla. Skarżyła się, że linie nie zaoferowały nikomu z pasażerów noclegu ani biletu na późniejszy LOT. Poza dziennikarką, na pokład samolotu nie weszli posłowie PO, m.in. Małgorzata Kidawa-Błońska i Jan Grabiec.
- Wszystkim zapewniono świadczenia oraz bilety na kolejny możliwy lot - zapewnia money.pl rzecznik LOT Adrian Kubicki. I dodaje, że tym, którzy nie byli ze Szczecina i okolic, zaproponowano hotele. LOT informuje nas, że przyczyną odwołania lotu była usterka ogrzewania szyb w kokpicie.
- Dostałem zapewnienie od przedstawicieli LOT-u, że zapewniono transport kołowy osobom, które nie mogły się wydostać z lotniska - zapewnia money.pl Krzysztof Domagalski, rzecznik szczecińskiego lotniska. Wyjaśnia, że "transport kołowy" oznacza taksówki - osoby ze Szczecina mogły nimi dojechać do centrum miasta, ale niektórych dowiozły one nawet do Warszawy.
Lot ze Szczecina nie był jedynym, który został odwołany. Nie zostało też zrealizowane wieczorne połączenie ze stolicy do Poznania.
Firma zapewniła hotele pasażerom, choć przyczyny odwołania lotu podróżnym nie podano. - Rzeczywiście, odwołano ostatnio kilka lotów z przyczyn technicznych. Rozumiemy, że powoduje to dyskomfort dla pasażerów, ale to nasza operacyjna rzeczywistość. Przy tylu lotach często występują usterki, a problemy jednego samolotu mogą się przełożyć na kłopoty innych połączeń - wyjaśnia rzecznik LOT.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl