W Rumunii zakończyło się 2-dniowe referendum w sprawie przyjęcia nowej konstytucji, która ma ułatwić wejście tego kraju do Unii Europejskiej.
Rezultat głosowania pozostanie niepewny do ogłoszenia ostatecznych wyników. Nie wiadomo przede wszystkim, czy frekwencja osiągnęła 50 procent, co jest konieczne, by referendum uznano za ważne.
W drugim dniu głosowania z ekranów telewizyjnych niemal całkiem zniknęła nachalna propaganda na rzecz udziału w referendum i głosowania na tak. Jak w każdą niedzielę, nadawano przede wszystkim programy rozrywkowe i telenowele. Suche komunikaty mówiły o wzrastającej powoli frekwencji. Po południu poinformowano, że do godziny 15:00 głosowało 34 procent uprawnionych, a w Bukareszcie 25 procent.
Władze nie próżnowały. Wcześnie rano premier Adrian Nastase zwołał telekonferencję z udziałem wszystkich 42 wojewodów. Przedstawiciele rządzącej partii socjaldemokratycznej wyrazili optymizm co do ostatecznego wyniku referendum. Jeden z wojewodów obiecał wycieczki do Chin szefom gmin, w których frekwencja przekroczy 50 procent. Na niespełna godzinę przed zakończeniem głosowania centralna komisja wyborcza w Bukareszcie poinformowała, że do 18:00 głosowało 45 procent uprawnionych.