Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Mateusz Ratajczak
Mateusz Ratajczak
|

Ważą się losy strajku w LOT. Prezes twierdzi, że problemów nie będzie, związkowcy nie odpuszczają

46
Podziel się:

Zaczynają się sądne dni dla LOT. Jak wynika z informacji money.pl - spora grupa pracowników jednak chce strajkować w najbliższą majówkę. Wszystko zależy jednak od wyników referendum, które kończy się w sobotę 21 kwietnia. W ciągu kilku dni będzie jasne, czy związki zawodowe zatrzymają narodowego operatora na ziemi.

Pracownicy LOT przez miesiąc oddawali głosy czy chcą strajkować. Brak prozumienia może oznaczać paraliż samolotów
Pracownicy LOT przez miesiąc oddawali głosy czy chcą strajkować. Brak prozumienia może oznaczać paraliż samolotów (Lech Gawuc/REPORTER/East News)

- Nie będzie żadnego strajku - od tygodni konsekwentnie przekonuje prezes LOT Rafał Milczarski. Jego zdaniem związki zawodowe blefują, a swoim działaniem szkodzą spółce. Mówił tak m.in. w programie "Money. To się liczy". Po nagraniu rozmawialiśmy przez dłuższą chwilę. Wychodząc ze studia Milczarski rzucił, że mogę spokojnie kupować bilet na lot w majówkę.

Związki zawodowe mówią jednak krótko: jeżeli pracownicy zdecydują o strajku, to będzie strajk. Jeżeli zagłosują na nie, to do strajku oczywiście nie dojdzie. I tyle.

Przez miesiąc ponad 1600 pracowników etatowych decydowało, czy chcą przerwać pracę i w ten sposób walczyć o lepsze warunki pracy. Termin na oddanie głosu mija właśnie w sobotę 21 kwietnia. Do strajku potrzebne są: i większość na "tak", i kworum. Money.pl jako pierwszy informował o realizowanym strajku. W ciągu dnia w siedzibie LOT pojawiła się urna i karty do głosowania.

Przez najbliższe dni głosy będą liczone, a listy pracowników dokładnie sprawdzane. Wyniki nie pojawią się wcześniej niż w połowie przyszłego tygodnia - wynika z informacji money.pl. Wtedy się okaże, czy pierwszą część słownej batalii wygrali związkowcy, czy może Milczarski.

Jeżeli do końca kwietnia zarząd nie dogada się ze związkami zawodowymi, a pracownicy zagłosują za protestem, to LOT może stanąć podczas majówki. Nie wylecą samoloty, a na lotniskach zapanuje chaos. To oczywiście scenariusz najbardziej pesymistyczny dla spółki. Czy realny? Zależy z kim się rozmawia. Prezes nie dopuszcza nawet takiej myśli. Związki nie widzą powodu do wycofania z planu.

Z naszych informacji wynika, że w ostatnich dniach miało też dojść do kilku spotkań na linii prezes - pracownicy. Milczarski miał tłumaczyć, że spełnienie żądań związków zawodowych jest po prostu nierealne.

Przypomnijmy: w sporze chodzi o powrót do zarobków z 2010 roku. - Nie żądamy podwyżek jako takich. Chcemy jedynie powrotu do poziomów sprzed 8 lat i dodatków do pensji, które w firmie funkcjonowały przed laty - od prawie trzech lat mówią pracownicy i związkowcy jednym głosem.

Pracownicy żalą się, że prawie połowa pensji jest uzależniona od różnych dodatków. Raz są, raz ich nie ma. Czyli wynagrodzenie zawsze jest niespodzianką. Na dodatek - pracownicy przekonują, że nie pozwalają sobie na choroby. A przynajmniej oficjalnie. Przemęczenie lub gorsza forma to żaden powód, by nie stawiać się w pracy. Każda nieobecność to strata finansowa.

Wynagrodzenia przed laty spadły przed laty, bo LOT musiał oszczędzać i ratować biznes. LOT od lat broni się, że bez takich działań skończyłby tak samo jak węgierski Malev. Tamtejsza linia zbankrutowała w 2012 roku.

Racje LOT można zawrzeć w krótkim zdaniu: spełnienie żądań związków zawodowych jest niebezpieczne dla finansów spółki. LOT przekonuje, że kładł na stół liczne propozycje, ale związki na żądną nie chciały pójść.

Zarząd argumentuje, że przywrócenie zasad wynagradzania sprzed prawie dekady spowoduje, że cała spółka wróci do poziomu sprzed dekady. Czyli na skraj bankructwa. Jednocześnie przedstawiciele spółki twierdzą, że przywrócenie starych sposobów wynagradzania nie będzie dla nikogo dobre. Ani dla pracowników, ani dla spółki.

Przedstawiciele LOT przekonują, że warunki pracy w spółce są na tyle dobre, że nie ma żadnych nagłych ruchów załogi. Personel może pracować w nowych samolotach, a wynagrodzenia są rynkowe.

wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(46)
WYRÓŻNIONE
Marian
7 lat temu
A na nagrody dla zarządu i prezesa to się znalazło i to dość sporo.
kurduple
7 lat temu
Kogut na wolności, choć ma zarzuty bardzo podobne do postawionych POsłowi Gawłowskiemu, który siedzi. Najwyraźniej w Kaczystanie nie wsadza się domowego ptactwa z podwórka prezesa PiS.
nikkor
7 lat temu
no przecież zewsząd słychać że LOT pod rządami PISu tak świetnie działa że cud prawdziwy to dlaczego nie można dać pracownikom niech oni też coś z tego cudu mają , albo mam jeszcze jedno rozwiązanie niech wszyscy pracują za darmo wtedy dopiero lot będzie zarabiał kokosy .
NAJNOWSZE KOMENTARZE (46)
Suweren
7 lat temu
Do boju LOT do boju
Obserwator
7 lat temu
Czyli co, PO wprowadzając plan oszczędnościowy w LOT miało jednak rację? Czy ja dobrze słyszę?
pan prawda
7 lat temu
Jakby nie zamówienia rządu Donalda Tuska na Dreamlinery , LOT już dawno był by historią. Żadna tu zasuga pis' u , który pod wpływem propagandy przytulił sobie postawienie tej spółki na nogi.
pop
7 lat temu
lot to gniot, ostatnio potrzebowałem polecieć na szybko do madrytu, bilet 1500 a na pokładzie trzeba płacić za wszystko oprócz kawy, herbaty i wody, w drodze powrotnej wysiadka na płycie do busa, smiech na sali
sxjk
7 lat temu
Co za dziennikarz takie bzdurne tytuły daje. To zaden probleem PiS to problem Polski. PO nie miało problemu bo chcieli na pniu LOT zlikwidować
...
Następna strona