PiS chce, by 12 listopada był dniem wolnym pd pracy. Są tacy, dla których nowy pomysł oznacza nieprzespane noce - to specjaliści od kadr i płac. - Przez zmianę trzeba będzie wyliczyć od nowa ekwiwalenty urlopowe. To ogrom pracy. Będziemy siedzieć po nocach - słyszymy od księgowych.
Po przyjęciu ustawy przez Sejm, Polacy powoli przygotowują się na nowy dzień wolny. Perspektywa może cieszyć Polaków, ale pracowników działów księgowych czy kadrowych raczej przeraża. Dla specjalistów w mniejszych firmach zmiana nie oznacza nawału pracy, ale w tych większych szykuje się praca po godzinach - a może i nawet zarywane noce.
W czym rzecz? Problemem okazuje się ekwiwalent urlopowy. Przez zmianę w kalendarzu, trzeba będzie go liczyć w każdej firmie od nowa. Dla każdego pracownika. - Liczba świąt ma wpływ na współczynnik ekwiwalentu urlopowego. Aby traktować pracowników równo, w tym tych którzy na urlopach jeszcze nie byli, trzeba wyliczyć ekwiwalenty urlopowe jeszcze raz - tłumaczy w rozmowie z money.pl Monika Smulewicz, partner w firmie Grant Thornton. A takie wyliczenia to ogrom pracy, o której na dodatek firmy dowiadują się na ostatnią chwilę.
* *Polskie firmy podbijają świat usługami i sklepami. Zobacz wideo: * *
**
**
Wolne 12 listopada. Wyliczenia od nowa
Ekwiwalent za urlop pracodawca musi wypłacić zawsze, gdy pracownik na wypoczynek nie wyjechał lub gdy rozstaje się z firmą.
Jak przypomina Smulewicz, wyliczanie ekwiwalentu jest dosyć skomplikowane - Potrzebny jest tzw. współczynnik ekwiwalentowy, czyli średnia liczba dni roboczych przypadających w danym roku kalendarzowym. Jest on obliczany dla każdego roku kalendarzowego osobno, bo w każdym roku nieco inaczej rozkładają się dni wolne od pracy, a zatem inna może być liczba dni roboczych - opowiada ekspertka z Grant Thornton.
W 2018 roku wyliczamy z 10 świąt, gdyż trzy wypadają w niedziele. - Współczynnik wynosi zatem teraz 20,92. Ale po wolnym 12 listopada będzie to 20,83 - opowiada Smulewicz.
Różnica nie wydaje się wielka - i faktycznie, kwoty wielkiego wrażenia nie robią. - Przeciętny pracownik na nowym święcie zyska może kilka złotych ekwiwalentu - mówi specjalistka. Aby dostać kilkadziesiąt złotych więcej, trzeba zarabiać miesięcznie kilkanaście tysięcy złotych. Nie w kwotach jednak rzecz. - Wyliczenie wszystkiego od nowa, i to dla wszystkich pracowników, to gigantyczny koszt i gigantyczna praca dla działów kadrowo-płacowych i firm księgowych. Wszystko trzeba będzie ręcznie przeliczać, a gdy pracowników są setki, to oznacza naprawdę mnóstwo dodatkowej pracy - mówi money.pl Smulewicz.
Wtórują jej inni eksperci. - W związku z ustawą powstaje pytanie, czy należy na nowo wyliczać ekwiwalenty za niewykorzystane urlopy wypoczynkowe, których współczynnik jest ustalany w zależności od liczby dni prac - mówi nam Robert Lisicki z Konfederacji Lewiatan. I dodaje, że takie wyliczenia to ogromne komplikacje dla firm.
Bardziej dosadni są natomiast pracownicy biur księgowych. - Miło, że ma być kolejne wolne, ale raczej nie dla nas. Dla nas oznacza to raczej nowe siwe włosy - słyszymy.
Natomiast Monika Smulewicz apeluje, by podliczając koszty nowego święta, wziąć pod uwagę, ile firmy będą musiały dodatkowo zapłacić za usługi księgowe.
Tymczasem eksperci FOR są przekonani, że ograniczenie możliwości pracy 12 listopada będzie kosztowało Polaków 4–6 mld zł. - Mniejszy PKB przełoży się na mniejsze wpływy państwa z podatków rzędu 2 mld zł. To tyle, co półroczny koszt spełnienia postulatu niepełnosprawnych w postaci comiesięcznego zasiłku rehabilitacyjnego w wysokości 500 zł dla dorosłych niezdolnych do samodzielnej egzystencji - czytamy w analizie FOR.
Czytaj też: Polacy pokochali "chomikowanie" urlopów. Czasem oszczędzają na podróż marzeń, a czasem boją się wolnego
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl