Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Krzysztof Janoś
Krzysztof Janoś
|

Głosy w wyborach nie policzą się same. Ale brakuje ludzi, którzy to zrobią

82
Podziel się:

Już 21 października Polacy wybierać będą władze samorządowe. Problem w tym, że jak tak dalej pójdzie zgłaszanie kandydatów do komisji, to nie będzie komu wyborów zorganizować. W Warszawie zgłoszenia nie pokrywają 10 proc. zapotrzebowania, a termin mija już 6 września. W innych miastach i gminach nie jest lepiej.

Praca w komisji przy wyborach samorządowych jest szczególnie wymagająca.
Praca w komisji przy wyborach samorządowych jest szczególnie wymagająca. (Lukasz Szelemej/EAST NEWS)

21 października Polacy wybierać będą władze samorządowe. Jednak jeśli zgłaszanie kandydatów do komisji wyborczych nadal będzie szło tak słabo jak obecnie, to nie będzie komu wyborów zorganizować. W Warszawie zgłoszenia nie pokrywają 10 proc. zapotrzebowania, a termin mija już 6 września.

Wybory samorządowe nie są łatwym kawałkiem chleba. Co prawda członkowie komisji obwodowych dostają diety w wysokości od 300 do 380 zł (przewodniczący), w komisji terytorialnych od 550 zł do 650 (przewodniczący), to jednak pracy mają dużo.

Wszystko dlatego, że to istny wyborczy festiwal. To nie wybory prezydenta kraju z kilkoma kartami. Samorządowe są dużo trudniejsze do obsadzenia, bo i pracy jest więcej.

Wyborcy oddają głosy na wielu kandydatów, m. in. na wójtów, burmistrzów i prezydentów, radnych wojewódzkich, powiatowych, miejskich i gminnych.

Jak już pisaliśmy w money.pl,to nie lada wyzwanie organizacyjne. Aby przebiegły sprawnie i zgodnie z prawem, w komisjach terytorialnych oraz obwodowych zatrudnionych musi być armia ludzi - w sumie prawie pół miliona osób.

Zobacz także: Zarzut Patryka Jakiego. Rafał Trzaskowski ripostuje

Urzędnicy skarżą się też na dużą odpowiedzialność. Zawsze najtrudniej jest znaleźć przewodniczących komisji. Różnica w wynagrodzeniu wielka nie jest, a to na ich głowie wszelkie formalności.

Co do zasady członków do komisji obwodowych i terytorialnych zgłaszają komitety wyborcze. Jednak najczęściej to nie wystarcza. Obowiązek uzupełnienia składów spoczywa na urzędach gmin, powiatów i miast spoczywa. Na nieobsadzone miejsca zaczyna się łapanka.

Kontakty na wagę złota

- Przy poprzednich wyborach otrzymaliśmy od przełożonych nieformalne polecenie, by pościągać jakieś kandydatury wśród rodziny i znajomych, by wykorzystać wszelkie możliwe kontakty. Przekaz był taki, że brakowało rąk do pracy, a przecież wybory muszą się odbyć - mówi money.pl nieoficjalnie urzędniczka z Olsztyna.

W tym roku problem będzie podwójny, bo zmiany w prawie spowodowały, że skład obwodowych komisji będzie podwójny. Pierwszy dziewięcioosobowy skład będzie wydawał karty i zasiadał w komisji do zakończenia głosowania, a druga dziewiątka zajmie się już tylko liczeniem głosów.

Z kolei sprawną organizacją całego procesu zajmują się komisje terytorialne, których członkowie nadzorują przebieg wyborów. To oni zarządzają m.in. drukiem obwieszczeń wyborczych i przyjmowaniem kandydatur do rad.

Nie spotkamy ich w lokalu wyborczym, bo pracują o szczebel wyżej, najczęściej przy urzędach gmin. Ich skład również jest 9-osobowy.

Kandydatów na członków komisji terytorialnych trzeba zgłosić do 6 września. Termin zgłaszania kandydatów do komisji obwodowych upływa zaś dwa tygodnie później, 21 września.

Musi się udać?

Czasu dla terytorialnych zostało więc niewiele, zatem tym bardziej zaskakuje słaby postęp przy ich formowaniu. - Na poranek 31 sierpnia mamy 21 zgłoszeń. Komisji terytorialnych mamy z kolei 58 - mówi money.pl Magdalena Kaszuba z wrocławskiej delegatury Krajowego Biura Wyborczego.

Oznacza to spory problem, bo zostało zaledwie kilka dni do obsadzenia 522 miejsc, a na razie chętnych jest 21 osób. - Musi się udać. Pracujemy codziennie od 7:30 i pojawiają się kolejne zgłoszenia - dodaje Kaszuba.

Jak jest w innych rejonach kraju? Okazuje się, że nie lepiej. Nie we wszystkich delegaturach nasza prośba o podanie liczby chętnych spotyka się z ciepłym przyjęciem. Jak się jednak dowiedzieliśmy, np. w Olsztynie na 657 miejsc w komisjach, podobnie jak we Wrocławiu, jest 21 chętnych.

W Radomiu jest nieco lepiej. Na 550 miejsc w komisjach terytorialnych zgłoszeń jest 36. Jak nieoficjalnie powiedziała nam jedna z pracownic biura, ”może będzie więcej w przyszłym tygodniu.”

Mało czasu

- Jak nie, to będziemy musieli uzupełniać wśród wyborców. Zwracamy się w takich przypadkach do urzędów gmin o wskazanie takich osób. Urzędnicy pomagają, a dla nas to jest jedyna możliwość - dodaje.

Gdzie jeszcze urzędnicy mogą zostać poproszeni o ''zorganizowanie” członków komisji, bo zabraknie chętnych? W Szczecinie na 621 poszukiwanych członków komisji zgłosiło się 31. W Warszawie nie udało nam się uzyskać dokładnej liczby, ale jak powiedziała nam dyrektorka tamtejszej delegatury, ”mamy mniej niż 10 proc.”

- Niewiele, prawie nic. Co gorsza, mam też gminy, gdzie nie mam ani jednego zgłoszenia. Nie mam też żadnego zgłoszenia od dużych komitetów wyborczych. Tymczasem szukamy 756 członków komisji terytorialnych - mówi money.pl Anna Lubaczewska, dyrektorka warszawskiej delegatury KBW.

Jak dodaje, czasu rzeczywiście jest mało i jeżeli komitety nie zapełnią miejsc, trzeba będzie szukać kandydatów.

Nie ma list zapasowych

Może być nerwowo - i to nie tylko w Warszawie, bo termin zgłaszania mija 6 września. Komisje muszą być powołane do 11 września (tylko 5 dni na uzupełnianie). Z kolei już 17 września komisje te kończą swoją najważniejszą robotę, przyjmując zgłoszenia kandydatów na radnych.

Co ciekawe, procedura powoływania komisji nie pozwala na tworzenie list rezerwowych chętnych, którzy np. mogliby się zgłaszać do delegatur KBW. Ci, którzy i tak przychodzą, odsyłani są do komitetów wyborczych, by te ich zgłosiły. Urzędnicy zgodnie z prawem nie mogą brać od takich osób danych kontaktowych. Pozostaje im szukać ewentualnych chętnych po rodzinie i znajomych.

- Przy poprzednich wyborach obdzwaniałem dalekich kuzynów. Mobilizacja była na najwyższym poziomie. Teraz na razie jeszcze w urzędzie nikt nie mówi o takiej potrzebie, ale to dlatego, że na razie szukamy głównie do terytorialnych. Jak przyjdzie czas na obwodowe, to może być grubo - mówi nasz informator ze szczecińskiego magistratu.

O dane z całego kraju pytaliśmy w centrali KBW, ale do czasu opublikowania tego artykułu nie otrzymaliśmy jeszcze odpowiedzi.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez * *dziejesie.wp.pl

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(82)
WFM
6 lat temu
Przecież poprzednie wybory samorządowe zostały sfałszowane przez członków komisji!!! Każdy kto zgłosi swój akces naraża się na oskarżenie bycia oszustem! Oto stan Naszej Ojczyzny pod wodzą PISma...ów.
lechu
6 lat temu
PIS i tak sfałszuje , więc po co wstyd ,że się w tym uczestniczyło ?
piada
6 lat temu
zatrudnić Kiepskich z MOPSÓW i po problemie ( przynajmniej nauczą się liczyć )
Mala
6 lat temu
Jakie warunki trzeba spełnić aby się dostać?
Prawda czasu ...
6 lat temu
Tok myślenia wyborców PiS: - Co innego popierać Prezesa i jego rządy... Dają, to biorę. Ale co innego brać w tym procederze udział, firmując własną twarzą i nazwiskiem...
...
Następna strona