Przyspieszający wzrost gospodarczy w Polsce może w II połowie 2004 roku wyhamować, jeżeli ostatnie zawirowania na scenie politycznej doprowadzą do odsunięcia w czasie reformy finansów publicznych. Również obserwowane spowolnienia poprawy gospodarczej w Unii Europejskiej (UE) może zacząć przekładać się na polską gospodarkę, która rośnie głównie za sprawą eksportu.
NIEPEWNOŚĆ I UE
„Myślę, że w drugiej połowie roku może nas czekać spowolnienie gospodarcze. Dużym znakiem zapytania jest wejście Polski do UE. Przed tym wydarzeniem możemy mieć sztucznie napędzane przyspieszenie, ale potem istnieje spore ryzyko” – powiedziała Iwona Pugacewicz-Kowalska, ekonomista CA IB.
Z wejściem Polski do UE 1 maja wiążą się dwie, relatywnie istotne, niewiadome. Zmianie ulegną przepisy prawne, również te regulujące gospodarkę. Trudno też obecnie przewidzieć, jak zachowa się „psychika” ludzka – jak to wydarzenie wpłynie np. na ceny produktów.
POLITYKA MOŻE WSZYSTKO ZEPSUĆ
Kolejnym czynnikiem, który może doprowadzić nie tyle do spowolnienia ożywienia gospodarczego w Polsce, ale wręcz kryzysu gospodarczego, jest polityka.
„Jeśli chodzi o politykę, to coraz więcej znaków wskazuje na zmianę premiera w tym roku, co stwarza zagrożenie wcześniejszych wyborów. A jeśli tak się stanie to będziemy mieli minimum pół roku w tyle, jeśli chodzi o reformy” – powiedziała Pugacewicz-Kowalska.
Byłaby to wyjątkowo negatywna informacja dla perspektyw wdrożenia planu naprawy finansów publicznych autorstwa wicepremiera ds. gospodarczych Jerzego Hausnera – nie mówiąc już nawet o potencjalnym odejściu samego Hausnera.
„Jeżeli się okaże, że plan nie zostanie przyjęty, to mamy gotową receptę na poważny kryzys gospodarczy w Polsce, jeszcze nawet przed możliwymi wcześniejszymi wyborami parlamentarnymi. To by oznaczało, że bardzo ważne reformy znowu byłyby odsunięte w czasie, a czasu już po prostu nie ma” – powiedział Michał Dybuła, ekonomista BNP Paribas.
„W takiej sytuacji oczekiwałabym dość negatywnej reakcji rynków, co w konsekwencji przerzuciłoby się na kłopoty budżetowe, doprowadziło do konieczności nowelizacji budżetu, plus ryzyka, że dług publiczny przekracza 55% do PKB i to wszystko w momencie wchodzenia do UE” – powiedziała Pugacewicz-Kowalska.
JEŚLI GOSPODARKA UE SPOWOLNI, WYHAMUJE TEŻ POLSKA
„To, na co trzeba będzie w niedalekiej przyszłości zwrócić uwagę, to sytuacja gospodarcza w strefie euro. Ostatnie dane wskazują na spowolnienie ożywienia w UE, co może powodować, że tempo wzrostu gospodarczego w drugim półroczu w Polsce nie będzie już tak imponujące. Będzie też wyższy efekt bazowy, więc siłą rzeczy te przyrosty będą mniejsze” – powiedział Dybuła.
Odbicie gospodarcze w Polsce jest głównie zasługą eksportu, który co miesiąc okazuje się silniejszy. Imponujące wzrosty produkcji przemysłowej w większości mają miejsce w przedsiębiorstwach związanych właśnie z eksportem. Sprzedaż polskich produktów za granicą jest też wspierana przez słabego złotego.
Brak inwestycji, a więc brak większej poprawy po stronie popytu krajowego, to również zła wiadomość dla wzrostu w latach kolejnych.
„Obecny poziom inwestycji na pewno nie zapewnia nam utrzymania się wzrostu gospodarczego w przyszłym roku. Aby w 2005 roku PKB wzrosło o 5%, wzrost inwestycji w roku bieżącym musiałby wynieść co najmniej 5-6% w ujęciu rocznym” – powiedział Dybuła.
Taki wzrost inwestycji jest wciąż możliwy, ale wiele zależy nie tylko od ostatecznego wpływu wejścia Polski do UE i stabilności polskiej sceny politycznej. Istotną rolę muszą tutaj odegrać również bezpośredni inwestorzy zagraniczni, którzy ostatnio niechętnie lokują swój kapitał w Polsce.
„Bezpośrednie inwestycje zagraniczne są znaczącą częścią inwestycji i wzrostu. To jest też element ryzyka” – podsumował Dybuła.
Ekonomiści ankietowani przez agencję ISB spodziewają się, że wzrost gospodarczy w pierwszym kwartale 2004 roku wyniósł średnio 4,9%. W całym roku, zakładając brak większych zawirowań na cenie politycznej i związanych z wejściem Polski do UE, wzrost może osiągnąć, ich zdaniem, ok. 5%.
Przedstawiciele rządu podali w zeszłym tygodniu, że w pierwszym kwartale 2004 roku poziom wzrostu gospodarczego przekroczył 5% i wyniósł prawdopodobnie 5,2-5,3%. Premier Leszek Miller mówił nawet, że w tym roku przekroczy zakładane w budżecie 5,0%, zaś według Hausnera w przyszłym roku może sięgnąć 6,0%.
Prognozy wzrostu gospodarczego w I kw. i całym 2004 roku:
Instytucja: | PKB w I kw. | PKB w 2004 r. |
---|---|---|
BRE Bank | 4,90% | 4,90% |
Bank Handlowy | 4,80% | 5,00% |
Credit Lyonnais | 4,90% | 4,90% |
PKO BP | 4,70% | 4,40% |
BGŻ | 5,20% | 4,90% |
BZ WBK | 4,80% | 4,70% |
Pekao SA | 4,40% | 4,60% |
Kredyt Bank | 5,00% | 5,00% |
TMS | 5,10% | 5,50% |
BNP Paribas | 5,10% | 4,90% |
CA IB | 5,00% | 4,80% |
Średnia: | 4,90% | 4,87% |