_ _Aktualizacja: 21:32
O Jędrzeju Cichowlasie, rolniku ze Staniszewa, zrobiło się głośno w związku ze sprawą pracującej u niego Ukrainki. Kobieta dostała wylewu tuż obok zakładu pracy. Jednak pracodawca nie kwapił się z pomocą.
Według relacji znajomych Ukrainki Jędrzej Cichowlas nie wezwał karetki. Dopiero po dwóch godzinach miał zapakować Oksanę do samochodu. Nie zawiózł jej jednak do szpitala, tylko zostawił na ławce. Dopiero wtedy zadzwonił po pomoc. Historia ujrzała światło dzienne w sobotę. Ujawnił ją Witold Horowski, Konsul Honorowy Ukrainy w Wielkopolsce.
Jędrzej Cichowlas odniósł się do zarzutów w czwartek.
- Stan chorobowy pani Oksany nie miał związku z wykonywaniem przez nią pracy, lecz powstał w trakcie spędzania przez nią czasu wolnego - przekonywał w przesłanym money.pl oświadczeniu. - Jest mi niezmiernie przykro z powodu zdarzenia, które dotknęło Panią Oksanę Kharchenko - zapewniał.
W piątek do naszej redakcji trafiło kolejne oświadczenie wielkopolskiego rolnika. Zapewnia w nim, że - zgodnie ze złożoną wcześniej deklaracją - przekazał swojej pracownicy znaczną kwotę.
- W związku z chorobą Pani Oksany Kharchenko, mając na względzie trudną sytuację losową Jej oraz Jej rodziny, przekazałem kwotę 100 tysięcy złotych na pokrycie kosztów leczenia i rehabilitacji Pani Oksany - zapewnia Jędrzej Cichowlas. - Pragnę podkreślić, że od zawsze działania mojej firmy uwzględniają dbałość o dobro wszystkich jej pracowników i poszanowanie przepisów prawa - dodaje rolnik.
Tymczasem, jak informuje radio TOK FM, pełnomocnik Ukrainki zapowiedział złożenie pozwu przeciw Jędrzejowi Cichowlasowi. Patryk Graczyk w rozmowie z reporterem radiostacji tłumaczy, że ustalenie istnienia stosunku pracy będzie miało znaczenie m.in. w kontekście "dalszych roszczeń pracowniczych pani Oksany względem pracodawcy".