Protest zorganizowały władze gdańskiej "Solidarności". Uczestniczyli w nim stoczniowcy, kolejarze, pielęgniarki i nauczyciele z całego Pomorza. Demonstranci przeszli najpierw w pochodzie spod Stoczni Gdańskiej i Pomnika Poległych Stoczniowców ulicami Gdańska. Zablokowali na ponad godzinę ruch samochodowy w mieście. Potem zgromadzili się pod urzędem wojewódzkim. Palili tam opony, używali głośnych syren i rzucali petardy.
Związkowcy domagając się podjęcia przez rząd działań w obronie poziomu życia pracowników, powstrzymania degradacji województwa, określenia jasnej polityki państwa wobec gospodarki morskiej i powstrzymania likwidacji i upadłości zakładów pracy. Przedstawiciele władz "Solidarności" wręczyli wojewodzie pomorskiemu petycję z tymi postulatami. Obiecał on zorganizowanie spotkania w najbliższy wtorek z władzami wojewówedzkimi, a w przyszłości z premierem.
"Osiągnęliśmy swój cel, pokazaliśmy, że tak dalej już być nie może" - powiedział po manifestacji szef "Solidarności" w Gdańsku Krzysztof Dośla.