Opłaty klimatyczne, pobierane przez gminy turystyczne, są niewielkie, ale rocznie stanowią dla gminy spory zastrzyk gotówki. W tym roku najwięcej na turystach zarobiły Kołobrzeg i Mielno - zysk z ostatnich 2 miesięcy każdego z tych miast przekracza 1,5 mln złotych.
Opłata klimatyczna, formalnie nazywana miejscową lub uzdrowiskową, to rodzaj podatku, który gminy nakładają na turystów.
Żeby nałożyć taką opłatę, gmina musi spełniać określone warunki. Na jej terenie muszą znajdować się np. parki narodowe/krajobrazowe, rezerwaty przyrody, punkty widokowe czy skanseny i odpowiednia baza noclegowa.
Wysokość opłaty ustala samorząd na podstawie odpowiedniej ustawy. W tym roku jej maksymalna wysokość to 2,22 zł za dobę w przypadku opłaty miejscowej i 4,33 w przypadku miejscowości posiadających status obszaru ochrony uzdrowiskowej
Opłaty pobierają właściciele pensjonatów i hoteli.
Najwięcej na swoich właściwościach klimatyczno-uzdrowiskowych zarobił w tym roku Kołobrzeg. Tylko przez 2 miesiące - lipiec i sierpień - do miejskiej kasy trafiło 3,5 mln złotych. To ok. 100 tys. złotych więcej niż w analogicznym okresie rok wcześniej.
W 2017 Kołobrzeg zarobił na opłacie uzdrowiskowej łącznie ponad 15 mln złotych.
Na turystach sporo zarobiło też Świnoujście. Na koniec lipca przychód z opłaty miejscowej przekroczył 4 mln złotych.
- Był to dla Świnoujścia udany sezon i przede wszystkim bezpieczny - komentuje Hanna Lachowska z Urzędu Miasta Świnoujście.
Wysoko w rankingu polskich kurortów jest też Mielno. Niewielka, turystyczna gmina, przez ostatnie 2 miesiące zarobiła ponad 1,65 mln złotych. I to pomimo stosunkowo niskiej stawki opłaty, która wynosi w Mielnie 1,80 zł za dobę. Do końca roku przychód gminy z tytułu opłaty miejscowej ma wynieść ponad 3 mln złotych.
- Przy wydatkach na poziomie ok. 40 mln złotych, to jest dość znacząca kwota - mówi Olga Roszak-Pezałą, burmistrz Mielna. - Te pieniądze będziemy przeznaczać przede wszystkim na sprawy związane z bezpieczeństwem turystów, jak np zabezpieczenie plaży, czy opłacenie usług porządkowych.
Zdecydowanie mniej zarobił w sezonie Gdańsk, gdzie z tytułu opłaty miejscowej za lipiec i sierpień do miejskiej kasy trafiło 713 tys. złotych. Choć i tu przychody z roku na rok rosną. Jak obliczyli gdańscy urzędnicy, zyski z "klimatycznego" są w tym roku o 6,5 proc. wyższe, niż w roku ubiegłym.
Patrząc na dochody gmin wyraźnie widać, że najwięcej zarabiają miejscowości nadmorskie. Jeden z najpopularniejszych mazurskich kurortów, Mikołajki, zarobił w ciągu wakacji niecałe 300 tys. złotych.
Mimo stosunkowo niewielkich dochodów, władze Mikołajek uważają sezon za udany i podkreślają, że pobory opłaty klimatycznej są większe, a Mikołajki odwiedziło w tym roku więcej turystów, niż rok wcześniej.
Klimat Zakopanego
Opłatę klimatyczną pobiera też Zakopane, choć tu sprawa może się wydawać kontrowersyjna.
W zeszłym roku, po skardze, jaką wniósł do sądu jeden z odwiedzających miasto turystów, Naczelny Sąd Administracyjny uznał, że opłata pobierana jest bezprawnie.
Chodzi o złą jakość powietrza i problem ze smogiem. W 2017 roku stężenie pyłów PM10 w zakopiańskim powietrzu przekroczyło normę 49 razy.
Wyrok nie jest jeszcze prawomocny, dlatego Zakopane wciąż opłatę pobiera.
- Opłata miejscowa pobierana jest w miejscowościach posiadających korzystne właściwości klimatyczne i walory krajobrazowe oraz warunki umożliwiające pobyt osób w tych celach. Gmina Miasto Zakopane, dążąc do stałej poprawy jakości powietrza, spełnia jednocześnie wspomniane warunki związane z walorami krajobrazowymi i wypoczynkowymi - pisze w przesłanym do nas oświadczeniu Agnieszka Bartocha, naczelnik Wydziału Ochrony Środowiska Urzędu Miasta Zakopane.
Jak informują urzędnicy, do tej pory żaden turysta nie domagał się jeszcze zwrotu opłaty. W tym roku zyski z opłat w lipcu i sierpniu przekroczyły 900 tys. złotych.
- Wpływy z opłaty miejscowej utrzymują się na podobnym poziomie w ostatnich latach, co świadczy o niesłabnącej popularności Zakopanego wśród turystów - komentuje Agata Pacelt-Mikler z zakopiańskiego magistratu.
Branża rośnie w siłę
Rosnące z roku na rok zyski z opłaty klimatycznej to dowód na to, że rodzima branża turystyczna radzi sobie coraz lepiej.
- Powstają nowe obiekty, podwyższa się standard usług, poprawia bezpieczeństwo - wylicza Mirosława Diwyk-Koza z Urzędu Miejskiego w Mielnie. - Gonimy Europę - komentuje.
- We wszystkich badaniach, które były prowadzone jeszcze przed rozpoczęciem sezonu letniego widać, że Polacy podróżują więcej, choć nadal chętniej wybierają turystykę krajową – mówi Ewa Kubaczyk z Polskiej Izby Turystyki. – Coraz częściej wyjeżdżamy też nie tylko na wakacje czy dłuższe urlopy, ale i na krótkie, weekendowe wycieczki. Jako cel takich wyjazdów najczęściej wybierane są miejscowości położone blisko miejsca zamieszkania, dlatego można powiedzieć, że wzrost ruchu turystycznego odczuwa większość polskich miejscowości atrakcyjnych turystycznie.
Zdaniem specjalistów, wpływ na wzrost zysków z opłat miejscowych ma też rosnąca popularność Polski za granicą.
- Nie ulega wątpliwości, że standard obsługi w polskich kurortach się podnosi - mówi Ewa Kubaczyk. - Poprawia się jakość oferty, pojawiają się nowe produkty, z których wiele jest skierowanych do rodzin z dziećmi. Turystów zza granicy w Polsce również przybywa. Duży efekt przynoszą tu akcje promujące Polskę jako kierunek turystyczny, prowadzone np. w Niemczech czy Skandynawii.