Ilość ropy na morzu wzrosła w ubiegłym tygodniu do 1,27 mld baryłek – wynika z danych Vortexa Ltd. Ta liczba to aż o 230 mln baryłek więcej, niż w sierpniu.
Rosja więcej wysyła, a Unia Europejska więcej ropy sprowadza drogą morską
Ten wzrost wynika z tego, że – jak podkreśla cytowany przez agencję Bloomberga analityk UBS Group AG Giovanni Staunovo – Rosja wysyła drogą morską swoje dostawy do Chin czy Indii. Z drugiej strony więcej ropy drogą morską trafia do Europy, ze względu na rezygnację z dostaw drogą lądową z kierunku rosyjskiego po inwazji Rosji na Ukrainę.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ten trend może się jednak odwrócić, bo OPEC+ na początku kwietnia zapowiedział zmniejszenie wydobycia aż o 1,7 mln baryłek dziennie, co musi się przełożyć na spadek podróżującej morzem i przechowywanej na morzu ropy naftowej.
Te wzrosty jednak nie rozwiążą rosyjskich problemów. Rosja będzie musiała oszczędzać
Sam fakt, że Rosjanie wysyłają ropę, gdzie indziej niż do Europy, nie znaczy jednak od razu, że udaje im się omijać sankcje.
Po pierwsze, Rosjanie zmuszeni są sprzedawać swoją ropę ze znacznym upustem. Po drugie – jak podkreślają eksperci – na dłuższą metę będą mieli w ogóle problem z utrzymaniem wydobycia, bo niezbędne zabiegi konserwacyjne i naprawy wykonywały dla nich koncerny z krajów zachodnich, które wycofały się z projektów realizowanych we współpracy z Rosjanami z powodu jej inwazji na Ukrainę.
Oto co próbuje ukryć przed światem Władimir Putin
Dochody z ropy to główne źródło przychodów dla rosyjskiego budżetu, a to źródło teraz prawie wyschło. Rosja wydaje teraz środki odkładane na czarną godzinę. Wkrótce – jak zauważa "FT" – będzie musiała jednak zacząć drastycznie oszczędzać.