Po czwartkowym orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego, które w praktyce zakazało aborcji z przesłanek patoembriologicznych, przez polskie miasta przetaczają się protesty niezgadzających się z tą decyzją. Protestują mieszkańcy nie tylko największych miast, ale również tych mniejszych miejscowości.
Jak podają dziennikarze RMF FM, w związku z protestami rządzący zdecydowali się odłożyć pomysł całkowitego zamknięcia gospodarki na półkę. Rząd rozważał wprowadzenie lockdownu jeszcze w weekend i w poniedziałek, a wejść w życie miał od najbliższej soboty.
Lockdownu rząd nie wprowadzi dlatego, że... i tak ludzie nie pozostaliby w domach. Już od ostatniej soboty obowiązuje zakaz spotkań i zgromadzeń powyżej 5 osób. Nie powstrzymuje to jednak protestujących przed wychodzeniem na ulicę.
Lockdown zatem nie przyniósłby oczekiwanego przez rząd efektu zdrowotnego. Uderzyłby natomiast w gospodarkę oraz przedsiębiorstwa.
RMF FM podaje również, że całkowite zamknięcie gospodarki mogłoby mieć inny, niepożądany przez rząd skutek. Demonstranci mieliby dzięki lockdownowi więcej czasu na protesty.