Dopiero o 18,00 miało zostać podane nazwisko nowego ministra finansów, uczestnicy rynku byli przekonani, że będzie to Grzegorz Kołodko. Zajmował już to stanowisko w latach 1994- 1997 doprowadzając gospodarkę do siedmioprocentowego wzrostu. Brzmi pięknie, zachwyceni są szczególnie przedstawiciele koalicji i to nie koniecznie ci, którzy wiedzą jak gospodarka funkcjonuje. Jak ocenia tą kandydaturę rynek finansowy widać po kursie złotego.
W dniu wyboru nowego szefa finansów zanotowaliśmy kolejny spadek naszej waluty. Cena dolara dotarła do 4,18 PLN, za euro płaciliśmy 4,06, na rynku panowała duża niepewność, przez co wahania w ciągu dnia były spore. Gorsza sprawa to fakt, że nawet jeśli poznamy następcę Belki emocje na rynku raczej nie opadną, nie opadną też kursy walut, ponieważ przewidywany jest dalszy spadek naszej waluty. Entuzjaści naszej waluty powinni przełknąć jeszcze jedną niespecjalnie miłą informację - nawet jeśli Miller ma jakiegoś asa w rękawie, to raczej nie przysłuży się złotówce w krótkim czasie. No, chyba, że będzie to Balcerowicz.
