Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Marek Węgrzanowski
|

I po korekcie na rynku złotego

0
Podziel się:

Korekta z wcześniejszego tygodnia nie przeniosła się na zachowanie złotego w dniach 13-17 grudnia. Złoty po raz kolejny okazał się być najsilniejszy w stosunku do euro i dolara do wielu lat. Kurs USD/PLN spadł do 3,09 i był najniższy od kwietnia 1997 r., cena euro zanotowała 22-miesięczne minimum na 4,14 zł. Co ciekawe, odchylenie od parytetu kolejny raz otarło się o poziom -14 proc., który zahamował większe zwyżki złotego.

RYNEK KRAJOWY

Korekta z wcześniejszego tygodnia nie przeniosła się na zachowanie złotego w dniach 13-17 grudnia. Złoty po raz kolejny okazał się być najsilniejszy w stosunku do euro i dolara do wielu lat. Kurs USD/PLN spadł do 3,09 i był najniższy od kwietnia 1997 r., cena euro zanotowała 22-miesięczne minimum na 4,14 zł. Co ciekawe, odchylenie od parytetu kolejny raz otarło się o poziom -14 proc., który zahamował większe zwyżki złotego.
Umocnienie złotego zaczęło się już w poniedziałek i trwało praktycznie do końca tygodnia. Słabszy był tylko czwartek, gdy prasa podała informacje o zaniechaniu wdrażania reform z planu Haunera (m.in. kluczowych decyzji w sprawie KRUS), a na rynku międzynarodowym, dolar zaczął odzyskiwać wigor. Na koniec tygodnia w piątek o godz. 15.00 euro kosztowało 4,1480 zł, a dolar 3,1310 zł.
Po raz kolejny powrócił temat wpływu mocnego złotego na polską gospodarkę. Minister finansów Mirosław Gronicki stwierdził w Senacie, że rząd (premier Marek Belka, wicepremier Hausner oraz minister finansów) nie jest już zaniepokojony silnym kursem złotego (choć jeszcze niedawno premier Marek Belka twierdził inaczej, a kurs naszej waluty od tego czasu zmienił się nieznacznie) i oczekuje, że w 2005 r. nasza waluta będzie „dość mocna”. Szef resortu finansów dodał także, że wzrost PKB w 2004 r. powinien wynieść 5,6 -5,7 proc., a w 2005 r. powinien utrzymać się na podobnym poziomie. Może być jednak nieznacznie niższy. Rynek szybko zareagował na taką wypowiedź, a kursy euro i dolara „zanurkowały”.
W najbliższych kilku miesiącach nie zanosi się natomiast na poprawę ratingów naszego kraju, co byłoby na pewno czynnikiem umacniającym naszą walutę. Analitycy agencji Fitch i S&P wskazali, że spadek długu publicznego wynika przede wszystkim z umocnienia złotego, a nie z przeprowadzonych reform fiskalnych. Znaczące umocnienie złotego nie zostało średnioterminowo uznane za zagrożenie dla gospodarki, a eksporterzy dużo zyskali na przystąpieniu Polski do UE. Ewentualne zmiany oceny inwestycyjnej naszego kraju będą pochodną przeprowadzanych reform, które powinny zapewnić drogę do stabilnego wzrostu w przyszłości.
Optymistycznie o polskiej gospodarce wyraził się premier Belka, którego nie martwi już siła złotego. Wzrost gospodarczy jest wysoki i stabilny na poziomie ok. 5 proc., a symptomem rozwoju gospodarki są kolejne rekordy na giełdzie oraz siła polskiej waluty. Jak dotychczas motorem gospodarki jest eksport, ale oczekiwana poprawa na poziomie inwestycji powinna mieć związek z rozwojem skali projektów współfinansowanych przez UE.
RPP nie zaskoczyła. Stopy pozostały bez zmian i zostało utrzymane restrykcyjne nastawienie w polityce pieniężnej. Z informacji po posiedzeniu RPP wynika, że zmiany, które zaszły od listopadowej decyzji tego gremium nie zmieniły bilansu ryzyk dla celu inflacyjnego. Wicepremiera Hausner uznał decyzję RPP za zgodną z polityką rządu.
Inflacja w listopadzie wyniosła 4,5 proc. (tyle samo co w październiku). Grudniowy odczyt tego wskaźnika może być niższy, ale początek przyszłego roku przyniesie najprawdopodobniej wzrost inflacji w cenach konsumentów do poziomu 5 proc. Będzie to wynikało z „efektu bazy”, proponowanych zmian w podatkach pośrednich, a także podwyżek cen gazu i energii elektrycznej. Trudno jednak przypuszczać, żeby skłoniło to władze monetarne do jakichkolwiek ruchów (poza słownymi komentarzami). Po I kwartale oczekiwany jest szybki spadek inflacji, co może skłonić RPP do zmiany nastawienia w polityce pieniężnej z restrykcyjnego na neutralne. Wynikałoby to też z zacieśnienia polityki fiskalnej. O takiej możliwości wspomniał szef resortu finansów oraz Stanisław Nieckarz w RPP.
Pewnym niepokojem mogła napawać znów sytuacja na Węgrzech. Minister finansów zaznaczył co prawda, że gospodarce tego kraju nie jest potrzebna drastyczna obniżka kursu forinta, a stopy procentowe (najwyższe w regionie) powinny być obniżane powoli., ale parlament przyjął ustawę zawierającą zmniejszenie niezależności banku centralnego.

Rekomendacje:
W środę (22 grudnia) Sejm zajmie się (po czwartkowej akceptacji Senatu) ostatecznie projektem budżetu na przyszły rok. Będzie to miejsce do politycznych wystąpień, ale inwestorzy będą spokojni, wszystko zostało już ustalone. Dodatkowo na rynku powinien panować spokojny przedświąteczny nastrój. Silnym wsparciem dla kursu EUR/PLN jest poziom 4,14, a dla USD/PLN poziom 3,10.

RYNEK MIĘDZYNARODOWY
Dolar i deficyty

W tygodniu od 13 do 17 grudnia uczestnicy rynku zastanawiali się czy korekta spadków dolara jaka rozpoczęła się tydzień wcześniej pogłębi się. Tym razem jednak rynkiem rządziły dane makroekonomiczne a sentyment pozostał w cieniu. Na koniec tygodnia dolar był słabszy do euro o ok. 0,5 proc. a w stosunku do jena o ok. 1 proc. W poniedziałek w Londynie kurs EUR/USD wynosił 1,3215, USD/JPY – 105,50, a na koniec tygodnia rynek zamykał się przy poziomach odpowiednio: eurodolar – 1,3270, dolarjen 104,30.
Początek tygodnia nie był emocjonujący, wszyscy czekali na wtorkowe posiedzenie FED, a takie wydarzenia nie sprzyjają wcześniejszemu zajmowaniu pozycji na rynku. Dlatego zwiększony handel rozpoczął się od wtorku. Amerykański bank centralny, nie zaskoczył inwestorów i zgodnie z przewidywaniami podniósł stopy procentowe (podstawowa wynosi 2,25 proc.), a w swoim komunikacie FED powtórzył dokładnie to samo, co w poprzednim. Najważniejsze miały być wzmianki o inflacji. FED nie zawiódł i nie wystraszył inwestorów – inflacja ma rosnąć powoli tak samo jak i stopy procentowe. Wcześniej światło dzienne ujrzały ważne dane o deficycie handlowym, który okazał się większy od prognoz (55,46 mld USD) i jak można się było spodziewać nie pomogło to dolarowi w kontynuacji korekty. W nocy z wtorku na środę oliwy do ognia dolał raport Tankan zaprezentowany przez Bank of Japan o nastrojach wśród japońskich inwestorów. Dolar zaczął tracić, a tempo osłabienia znacznie wzrosło na sesji europejskiej. Eurodolar z okolic 1,3250
zwyżkował do poziomu 1,3430. Zapewne swoje trzy grosze dołożyły też informacje, że przepływ kapitałów zagranicznych do USA był dramatycznie mały. Przy deficycie handlowym w wysokości 55,5 mld USD wpływ kapitałów nieco większy niż 48 mld to poważne ostrzeżenie. Widocznie zagranica nie jest chętna, aby finansować amerykańskie deficyty. Po takiej serii ciosów wydawało się, że do szczęścia brakuje jeszcze tylko rekordowego deficytu na rachunku bieżącym za III kwartał (publikacja w czwartek) i nowe rekordy mamy zapewnione. Owszem, deficyt okazał się bardzo wysoki (164,7 mld USD), ale prognozy mówiły nawet o 171 mld USD. Rynek dobrze odebrał lepsze informacje i tym razem obóz byków przejął władzę nad dolarem. Początkowo wydawało się, że wzmocnienie nie będzie duże, ale wieczorem okazało się, że odczyt indeksu Philadelphia FED jest niespodziewanie dobry (wyniósł 29,5 pkt przy prognozie 20,5 pkt) i eurodolar kolejny raz ruszył ostro do dołu. Kurs EUR/USD zszedł w okolice 1,32 po czym ustabilizował się w pobliżu
1,3250.
Miniony tydzień generalnie obfitował w publikacje makro zarówno z Europy jaki USA. Ważniejsze dane ze Starego Kontynentu to niemieckie Ifo (wzrósł w grudniu do 8-miesięcznego maksimum na poziomie 96,2 pkt przy prognozach na poziomie 93,8 pkt) oraz inflacja w listopadzie w strefie euro (była zgodna z oczekiwaniami 2,2 proc.). Z USA codziennie na rynek napływały istotne informacje. W listopadzie wzrosła sprzedaż detaliczna (+0,5 proc. przy oczekiwaniach +0,3 proc.), rozczarowujące były za to dane z rynku nieruchomości. Ilość rozpoczętych prac budowlanych spadła o ponad 13 procent, co było spadkiem największym od 10 lat. Spadła również ilość wydanych pozwoleń (1,5 proc.). Bezrobocie tygodniowe mocno spadło (ilość noworejestrowanych bezrobotnych była najniższa od 3 lat (317 tys.), a indeks NY Empire State pokazujący, jaka jest sytuacja w gospodarce w regionie Nowego Jorku wzrósł znacznie w grudniu (do 29,9 pkt z 18,9 pkt).
Tydzień kończył się słabszym dolarem o niecały 1 proc. i jak pokazały wydarzenia ostatnich dni na rozstaju dróg. O ile dłuższej perspektywie obraz rynku nie ulega znacznej zmianie (dolar nadal powinien się osłabiać) to w krótkim terminie nie można wykluczyć, że korekta spadków „zielonego” przeciągnie się do świąt.

Rekomendacje:
Długoterminowy trend na osłabienie dolara jeszcze długo będzie obowiązywał. W krótkim terminie wsparciem jest 1,305 USD. Oporem jest 1,3467 USD.

komentarze walutowe
wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)