W „dniu po” za euro płaciliśmy 10 groszy mniej. Minister finansów chyba wszystkich zaskoczył, uczestników rynku walutowego w pierwszym rzędzie, chociaż tak naprawdę nie poznaliśmy żadnych szczegółów. W pierwszym rzędzie wciąż niejasne jest stanowisko ministra dotyczące kursu złotego, póki co zapowiada, że prędzej czy później kurs naszej waluty trzeba będzie związać sztywno z euro (w związku z planowanym wejściem do Unii Walutowej). Im szybciej zaś i na naszych warunkach to nastąpi tym lepiej dla Polski.
Otwarcie rynku nastąpiło mniej więcej na poziomie zamknięcia z wtorku – za dolara płacono 4,12 PLN, za euro zaś 4,175. W ciągu dnia złoty systematycznie odrabiał straty, pod koniec dnia kurs USDPLN spadł do 4,10, EURPLN do 4,12. Jak widać pomimo spokojniejszej atmosfery zmienność kursów jest wciąż bardzo duża, można sporo zarobić i stracić niestety.
Kołodko wspominał o potrzebie dialogu z RPP, ale też utrzymaniu niezależności banku centralnego, co z zadowoleniem przyjęte zostało przez Leszka Balcerowicza. To chyba najważniejsze jak do tej pory słowa ministra finansów, miejmy nadzieję, że na miłych deklaracjach nie skończy się. Warto też pamiętać o sprawie bardzo ważnej – rząd od dawna deklarował, że złoty jest za mocny, a poglądy w tej materii Kołodki są powszechnie znane. Tak więc dalszy wzrost złotego nie jest im na rękę, liczyć się należy z próbami jego osłabienia, w pierwszym rzędzie werbalnymi.
Jutro rozpoczyna się posiedzenie RPP, z ostatnich wypowiedzi jej przedstawicieli wynika, że obniżka stóp jest tym razem wykluczona. Pożyjemy zobaczymy, była parzcież bardzo niska inflacja za czerwiec i prezentacja, chociaż bardzo ogólnikowa ministra finansów.
