Kredytobiorcy mają problem. Od kilku miesięcy słyszeliśmy bezustannie – złoty jest zbyt mocny, a dalej już wszystko było proste – winna Rada Polityki Pieniężnej, a cierpią eksporterzy. Teraz kolejny problem, ponieważ złoty znacznie osłabł do euro, co też można zwalić na RPP – mogli obniżyć stopy wcześniej i od razu słabły złoty. Sprawa jest bardzo poważna, ponieważ dla nikogo nie jest tajemnicą, że kredyty walutowe stanowiły (i stanowią) większą część zadłużenia firm i gospodarstw domowych naszego kraju. Jeśli ktoś uruchomił kredyt w euro i zamienił go na złotówki rok temu okazuje się, że realna stopa tego kredytu sięga w tej chwili 20 procent rocznie. Jeśli złoty szybko nie złapie drugiego oddechu kilka spektakularnych bankructw pewne jak w banku (na nieszczęście dla banków).
Teraz do konkretów. Miał być piątek i miał być spokój, a tu nic z tego. Do południa w miarę spokojnie, ale jak EURPLN przekroczył na dobre poziom 4,00 rozpoczęła się niezła jazda. Długo nie minęło i za euro płaciliśmy już 4,06 PLN! Kurs EURUSD dotarł do 0,9985, przełamanie parytetu wydawało się być kwestią sekund, a tu... nic. Po południu EURUSD spadł ponownie poniżej 99 centów, osoby o słabych nerwach powinny chyba wyjechać na wczasy.
Jak widać na foreksie najwięcej tracą osoby posiadające krótkie pozycje EURPLN, odpowiednio zyskują szczęśliwi posiadacze tej waluty Euolandu. To efekt nie tylko wzrostu EURUSD, ale także zniżki złotego. Po środowej konferencji RPP mieliśmy dzisiaj zamykanie krótkich pozycji przy EURPLN 4,00. Co czeka nas w przyszłym tygodniu? Na korzyść złotego przemawia deficyt obrotów bieżących, który w maju sięgnął 484 milionów dolarów, podczas gdy przewidywano nieco ponad 600 milionów. Na niekorzyść zaś fakt, że patrząc wstecz złoty szybciej traci niźli zyskuje na wartości.
