Złoty na otwarciu znalazł się na poziomie 10,75 proc. powyżej starego parytetu wobec 10,9 proc. na czwartkowym zamknięciu.
Nominalnie złoty osiągnął w piątek rano kursy: 4,02 za dolara i 3,677 za euro, czyli umocnił się wobec dolara o 1 grosz i osłabił o 2,1 grosza wobec euro.
'Realne osłabienie złotego jest wynikiem trwającej dyskusji na temat polityki kursowej' - powiedział Marek Zuber, analityk BPH PBK.
Andrzej Bratkowski wiceprezes NBP powiedział w środę, że interwencja banku centralnego na rynku walutowym byłaby w obecnej sytuacji nieefektywna oraz groziłaby stratami finansowymi NBP, a pośrednio budżetu państwa.
Marek Belka minister finansów odniósł się do tej wypowiedzi w w czwartek, twierdząc, że zbyt mocny złoty jest bardziej kosztowny, niż ewentualna interwencja Narodowego Banku Polskiego na rynku walutowym.
Belka powiedział także, że polska waluta jest obecnie zbyt mocna i rząd powinien podjąć inicjatywę w sprawie polityki kursowej w celu osłabienia złotego oraz rozpocząć dyskusję z RPP na ten temat, co część rynku odczytała jako zachętę do interwencji na rynku walutowym.
Poza tym w środę o przewartościowaniu złotego mówili też premier Leszek Miller, minister gospodarki Jacek Piechota oraz prezydent Aleksander Kwaśniewski, obarczając odpowiedzialnością za zbyt mocny kurs bank centralny.
Zdaniem Zubera w ciągu dnia polska waluta może tracić na wartości ponieważ na rynku istnieją obawy ewentualnej interwencji walutowej.