Coraz częściej w komentarzach słyszy się, że również europejskie i japońskie spółki finansowe straciły dużo na inwestycjach w amerykańskie nieruchomości.
Giełda w Korei straciła 7%, notowania indeksów w Japonii również spadały. Eurojen znajduje się obecnie na poziomie 155,50 podczas gdy niecałe trzy tygodnie temu ta para atakowała szczyt na 168 EURJPY.
Dolar umocnił się do euro, próbując przebijania 1,34 EURUSD. Więcej dowodów na skalę problemu, z którym borykają się obecnie rynki finansowe raczej nie trzeba - inwestorzy nerwowo reagują na załamanie sektora subprime mortgages.
Wciąż można jednak zauważyć, że osłabienie naszej waluty w porównaniu do tych przeze mnie już wymienionych jest umiarkowane. Z punktu widzenia sfery realnej gospodarki kłopoty funduszy inwestycyjnych nie powinny wywołać załamania koniunktury, jak słusznie powiedział William Poole, szef regionalnego departamentu Fed w St. Louis.
Komentarze jednego z głosujących członków FOMC (tj. tych, którzy uczestniczą w podejmowaniu decyzji o poziomach stóp procentowych) to pierwsza próba ostudzenia gorących głów inwestorów, którzy w obecnej sytuacji myślą jedynie o tym, aby bezpiecznie ulokować swoje środki, wywołując zawieruchę na rynkach giełdowych i walutowych.
Przy braku zaangażowania instytucji lokalnych, eurozłoty osiągnął poziom 3,8370, a USDPLN był już na 2,8610. Indeks siły względnej pokazuje, że rynek jest bliski przegrzania się i można oczekiwać prób wyhamowania deprecjacji złotego. Główne pytanie, na które trzeba znaleźć odpowiedź brzmi: jak długo potrwa powrót do dolara i ucieczka kapitałów z rynków wschodzących?
Moim zdaniem jest to kwestia kilku tygodni. Najbliższe posiedzenia banków centralnych zapewne pomogą uspokoić atmosferę. Przecena giełdowych papierów może się przeciągnąć z racji stosunkowo nieszczęśliwego zbiegu okoliczności - akurat w tak niespokojnym dla rynków okresie w Polsce kampania wyborcza zaczyna się rozwijać.
W długim okresie trend umacniający złotego pozostaje niezagrożony, a powrót do niższych poziomów powinien być równie dynamiczny, jak ostatnie wzrosty. Należy się jednak liczyć z stosunkowo wysokimi poziomami w sierpniu.
Dane makroekonomiczne schodzą na drugi plan, obecnie najważniejsze dla rynku wieści to kolejne grobowe informacje z rynku nieruchomości - potrzeba jasnych dowodów, że kłopoty w sektorze podstandardowych kredytów hipotecznych nie rozprzestrzenią się na pozostałe części sektora finansowego.
Najważniejsza informacja w dzisiejszym kalendarzu to inflacja CPI w Eurolandzie (prognoza -0,2% m/m. +1,9% r/r). Zwykle byłby to centralny punkt dnia, jednak w obecnej sytuacji zarówno te dane, jak i publikacje późniejsze - przeciętne wynagrodzenie w Polsce (prognoza +9,4% r/r) - schodzą na plan dalszy.
Z uwagą spojrzymy na pewno na dane z amerykańskiego rynku nieruchomości - choć obecnie najbardziej interesujące jest to, jak problemy kredytobiorców rozlewają się na instytucje finansowe na całym świecie.