Jeśli dzień zakończyłby się już teraz, kontrakt na amerykański S&P500 odnotowałby pięć kolejnych dni wzrostu - oczywiście do nowego rekordu. To swego rodzaju sukces systemu nad "buntem z Reddita". Cena akcji GME w notowaniach posesyjnych spadła poniżej 50 dolarów (90 proc. od szczytu), a zatem problem można uznać za rozwiązany.
Turbulencje na rynku z poprzedniego tygodnia wiązały się właśnie z eksplozją cen akcji GME i kilku innych podobnych spółek o wątpliwych fundamentach, których notowania starała się wywindować grupa inwestorów, "zbierając szable”"za pomocą mediów społecznościowych.
Niczym powstańczy zryw przeciwko okupantowi, ta akcja udawała się przez kilka dni, po czym - jak można było przewidzieć - system ukręcił jej głowę. Jeśli ktoś zastanawiał się po co Janet Yellen spotyka się z regulatorami "aby badać sprawę akcji GameStop", to ma już odpowiedź - jeden z "dowódców powstania", niejaki Keith Gill, który (w przeciwieństwie to rzeszy swoich naśladowców) zarobił na całej historii ogromne pieniądze, już zapewnił sobie dochodzenie, na razie na poziomie stanowym.
Cała historia niosła pewne ryzyko - rynki pamiętają bowiem czym skończył się upadek Lehman Brothers (2008) czy wcześniej (1998) LTCM i choć sprawa wyglądała na bardziej błahą, to jednak jej wyciszenie jest Wall Street ewidentnie na rękę. Fed może wrócić do realizacji tego, co wychodzi mu najlepiej - promowania inflacji cen aktywów finansowych.
Nawet jastrzębia zwykle Esther George powiedziała wczoraj, że to nie czas na dyskusję o zmniejszaniu skali luzowania. Notowania pną się zatem w górę, a rekordom cenowym towarzyszą rekordowy dług na zakup akcji i rekordowe zaangażowanie na rynku opcji, przy powoli rosnących (rynkowych) stopach procentowych wobec rekordowych potrzeb pożyczkowych Treasury.
Czytaj więcej: Koronakryzys. 18 banków na minusie, a reszta z połową zysków. Klienci sięgną głębiej do kieszeni
Dziś przed nami najmocniej wyczekiwany zwykle raport makroekonomiczny - NFP (14:30). Wobec solidnych ISM i ADP należy spodziewać się, że po grudniowej wpadce (spadek zatrudnienia o 140 tys.) styczniowy raport pokaże już wzrost. Trudno jednak określić, co ten raport oznacza dla rynków akcyjnych - czy wolałyby słaby raport, aby nie prowokować dyskusji o ograniczaniu QE, czy raczej mocny, aby jakkolwiek podtrzymać nadzieje związane z ożywieniem.
Pełną jasność mamy natomiast jeśli chodzi o waluty - dolar (m.in. wobec wzrostu rentowności) poczyna sobie coraz śmielej, wczoraj para EURUSD przełamała poziom 1,20 i dobry raport wzmocniłby tę tendencję.
Złoty jest stabilny wobec euro, ale zaczął też tracić wobec dolara - euforia na Wall Street niespecjalnie w tym tygodniu udziela się rynkom wschodzącym. O 8:30 euro kosztuje 4,5016 złotego, dolar 3,7626 złotego, frank 4,1635 złotego, zaś funt 5,1478 złotego.