Złoty niedawno stracił synchronizację z euro. Strach o to, jak wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej wpłynie na sektor bankowy i gospodarkę, znieczulił kapitał na dane z gospodarki. Mieliśmy od lipca do września wyprzedaż naszej waluty.
Przyszedł wyrok i okazało się, że złoty wcale nie jest takim "gorącym kartoflem".
- Eurozłoty odreagował całą panikę związaną z wyrokiem TSUE - zauważa Konrad Białas, główny ekonomista TMS Brokers.
Wyrok może kosztować banki 10, 60, lub nawet 72 mld zł, ale rozłożone w czasie w miarę wyroków sądów. Mówi się już co prawda o konieczności utworzenia rezerw, ale płynności banków to nie naruszy. Trudno powiedzieć, ilu frankowiczów do sądów pójdzie.
Zobacz też: Wyrok TSUE po stronie frankowiczów. "Ludzie którzy brali kredyty w złotówkach podwójnie stratni"
W rezultacie inwestorzy znowu złotemu zaufali. We wtorek względem euro złoty jest prawie na tym samym poziomie jak na początku roku. W październiku nadrobił prawie 1 proc. i w tym roku traci już do euro zaledwie niecałe 0,9 proc.
W październiku złoty nadrobił też część tegorocznych strat do franka szwajcarskiego (1,2 proc.), dolara (1,7 proc.) i funta (1,9 proc.).
Skala kontaktów gospodarczych, wymiany handlowej ze strefą euro jest tak duża, że właściwie jakbyśmy już euro przyjęli. Złoty jest ze wspólną walutą silnie związany. Do strefy euro szło w tym roku 58 proc. naszego eksportu, a sprowadziliśmy stamtąd 48 proc. importu. 11 mld euro miesięcznie do nas wpływa, a wypływa 9 mld euro. To daje naszej walucie silne podstawy.
Bezrobocie i Niemcy
Dodatkowo w ostatnich dniach pojawiły się w danych makro zwiastuny poprawy. Po pierwsze choć jest spowolnienie, a ofert pracy nie przybywa tyle co jeszcze w ubiegłym roku, to bezrobocie wyznaczyło we wrześniu kolejny rekord czasów gospodarki rynkowej w Polsce.
Jednocześnie we wtorek pojawiła się dość zaskakująca informacja z Niemiec. Przemysł miał spadać, na co wskazywały nastroje menadżerów do spraw zakupów wyrażone indeksem PMI. A tu niespodzianka. W sierpniu był wzrost produkcji o 0,3 proc. w porównaniu z lipcem. Ekonomiści prognozowali spadek o 0,2 proc. Skorygowano też w górę dane lipcowe i zamiast spadku o 0,6 proc. był, owszem, spadek, ale o "zaledwie" 0,4 proc.
Nasz eksport do Niemiec w tym roku rośnie dużo wolniej niż do innych krajów, a zyskujemy na kierunku amerykańskim i holenderskim. Poprawa w przemyśle zachodnich sąsiadów może tylko pozytywnie wpłynąć na nasz handel zagraniczny, a zarazem na siłę złotego.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl