Od rozdawania prezentów, w tym bezpłatnych gadżetów reklamowych, firmy muszą płacić VAT. Jako że odprowadzanie podatku od każdego kalendarza czy długopisu mocno uderzyłoby firmy po kieszeniach, przepisy podatkowe stanowią, że prezenty o małej wartości oraz próbki są wyłączone z opodatkowania. Tyle że limity są bardzo niskie.
Granica wyznaczająca prezent małej wartości, od którego nie trzeba płacić podatku, to 10 złotych.
Jeśli firma chce przekazać prezenty o wartości w przedziale 10 – 100 zł, musi prowadzić ewidencję osób obdarowanych. Od prezentów droższych niż 100 zł trzeba zapłacić podatek.
O zmianę limitów branża reklamowa apeluje od 2011 roku. Teraz w sprawę włączył się także rzecznik MŚP Adam Abramowicz.
Resort finansów do prośby się przychylił i nad zwiększeniem limitu pracuje. Jednak zdaniem Abramowicza, nowe limity i tak będą za niskie.
Rzecznik chciał, by kwota prezentów ewidencjonowanych, od której nie trzeba płacić podatku, wzrosła do 200 złotych. Z kolei wartość prezentów o niskiej wartości miałaby wzrosnąć z 10 do 80 złotych.
Przedstawiony przez resort finansów projekt nowelizacji prawa bankowego projekt zakłada natomiast podwyższenie limitu jedynie w zakresie drugiego przypadku oraz jedynie do kwoty 20 zł.
"Jest to niewątpliwie krok w dobrym kierunku, świadczący o dostrzeżeniu barier w tym zakresie, tym niemniej wciąż nieadekwatny do potrzeb przedsiębiorców" - ocenia Rzecznik.
Dlatego skierował do Ministra Finansów szereg uwag i postulatów zmian do Projektu, m.in. w zakresie podniesienia limitów kwotowych dla prezentów o małej wartości. Rzecznik podniósł, że adekwatne poziomy ww. limitów powinny wynosić co najmniej 150 zł (równowartość ok. 30 euro) w pierwszym przypadku i 45 zł (równowartość ok. 10 euro) w drugim.