"Rzecz, która spędza mi sen z powiek, to jest wprowadzenie ustawy o VAT. Rozmawiałem z prezydentem i prosiłem go, żeby zrobił to (podpisał ustawę) możliwie szybko" - powiedział dziennikarzom Raczko.
Zanim ustawa wejdzie w życie przedsiębiorcy, którzy obecnie eksportują towary na terytorium UE nie mogą ubiegać się o specjalny numer NIP, który umożliwi im prowadzenie takiej działalności po 1 maja 2004 roku.
KOMENTARZ
Po raz kolejny zostaliśmy postawieni przed przysłowiową ścianą. Minister Raczko straszy konsekwencjami nie podpisania ustawy o VAT przed 1 maja. Równocześnie nie wspominając nic o skutkach jej wprowadzenia w życie w obecnej formie. Ponownie będziemy zmuszeni borykać się z problemami, wynikającymi z kolejnego bubla legislacyjnego. Należy pamiętać, że obecny rząd ma już na swoim koncie kilka ustaw robionych naprędce, podpisywanych następnie pod presją czasu przez prezydenta min. ustawa o Narodowym Funduszu Zdrowia, która rozłożyła do reszty (i tak prawie leżącą) służbę zdrowia.
Znając polską rzeczywistość za parę miesięcy okaże się, że prezydencki podpis był kluczem do otwarcia mitologicznej puszki Pandory, jaką będzie bałagan związany z obowiązywaniem nowej ustawy o VAT – najważniejszej dla obrotu gospodarczego - w wersji przedłożonej głowie państwa. Niestety po raz kolejny konsekwencje obowiązywania "bublowatych" ustaw odczuwać będą na własnej skórze nie urzędnicy ministerialni, ale przeciętni obywatele. Natomiast brać urzędnicza otrzyma kolejne pole do swawolnego interpretacyjnego popisu... Za jakiś czas zawsze będzie można powiedzieć: „Ustawa jest szkodliwa, należy ją poprawić, ale tak a nie inaczej trzeba było postąpić, bo czas nas gonił”... Polskie reality show.