Jak połączyć z pozoru wykluczające się informacje o rekordowej liczbie bankructw polskich firm z prognozą wzrostu PKB o 4 procent? Albo masową ucieczkę młodych za granicę z poprawą sytuacji na rynku pracy? Otóż można.
W tym samym momencie, kiedy ekonomiści wyraźnie rewidują prognozy gospodarcze w górę i zapowiadają nadchodzące lepsze czasy, ukazuje się raport Coface, który mówi o dramatycznie wysokiej liczbie bankructw w minionym roku. Wielkie inwestycje Amazona, General Motors czy Volkswagena z jednej strony dają argumenty tym, którzy głoszą wysyp nowych miejsc pracy i spadek bezrobocia, z drugiej prof. Krystyna Iglicka, jedna z największych ekspertek w sprawie współczesnej emigracji Polaków szacuje, że tylko w ubiegłym roku z kraju wyjechało za pracą kolejne 600 tysięcy rodaków. Bo w kraju nie widzieli dla siebie perspektyw.
Szklanka jest do połowy pełna, czy do połowy pusta? Mocne argumenty mają w tej chwili i niepoprawni optymiści i wieczni malkontenci. Tylko komu wierzyć? Chciałbym zaufać tym pierwszym, ale i ci drudzy wydają się mieć wiarygodne dane.
CZYTAJ WIĘCEJo zaskakujących prognozach ekonomistów dla Polki
Chyba, że prawda leży pośrodku. Na przykład tkwi w tym, że rekordowa liczba bankructw przesiała rynek do tego stopnia, że zostali już na nim tylko prawdziwi mistrzowie survivalu, którzy potrafili przetrwać inwazję zachłannych, podatkowych macek, szukających już ostatnio na oślep każdej złotówki, którą można by z ich kieszeni wyciągnąć do budżetu. Z coraz gorszym zresztą skutkiem.
Jest nadzieja, że ci ekonomiczni naśladowcy Beara Gryllsa, skoro się utrzymali przy życiu, będą w stanie faktycznie pociągnąć gospodarkę do przodu.
To samo z rynkiem pracy. Jeśli faktycznie, jak twierdzi w Dzienniku Gazecie Prawnej prof. Iglicka - do Wielkiej Brytanii, Niemiec, krajów Beneluksu i Skandynawii tylko w ubiegłym roku wyjechało 600 tysięcy Polaków i w tym samym czasie liczba osób bez pracy skurczyła się o 200 tysięcy, to wniosek jest jeden. Wyeksportowaliśmy w 2013 roku nie tylko rekordową liczbę towarów, ale i przy okazji... sporą część problemu bezrobocia. Jeśli ten trend się utrzyma, to kto wie, może naprawdę uda się - jak obiecał premier - osiągnąć wynik poniżej 13 procent do końca roku.
autor jest redaktorem Money.pl
Czytaj więcej w Money.pl