- _ Fatalna procedura dojścia Ukrainy do Unii Europejskiej topi się dzisiaj we krwi na Majdanie _ - w tych ostrych słowach sytuację ocenia znany dyplomata Stanisław Ciosek. - _ Unijni politycy pokazali Ukraińcom warunki przystąpienia niczym tablice mojżeszowe i powiedzieli, że jak je spełnicie, to was na salony przyjmiemy. Ta koncepcja okazała się prostacka i naiwna _ - mówi w wywiadzie dla Money.pl. Przyznaje też, że nie wierzy, by sankcje wobec Ukrainy okazały się skuteczne.
Łukasz Pałka, Money.pl: Czy spodziewał się Pan, że rewolucja na Ukrainie przyniesie tyle ofiar śmiertelnych?
*Stanisław Ciosek, dyplomata, były ambasador w ZSRR, Rosji i na Ukrainie: *W najgorszych snach bym nie przypuszczał, że rozszerzanie Unii Europejskiej na Wschód zakończy się przelewem krwi. Czysty nonsens. Można powiedzieć, że fatalna procedura dojścia Ukrainy do Unii Europejskiej topi się dzisiaj we krwi na Majdanie.
Mocne słowa. Jednak w całej sytuacji chodzi o coś więcej niż tylko brak podpisu pod umową stowarzyszeniową z Unią Europejską.
Pewnie. Jest drugie, trzecie, dziesiąte dno. To dno piekielne jest takie, że zbudowaliśmy najgłupszą z możliwych koncepcji Europy.
To znaczy?
Trzeba tu wrócić do czasów rozpadu Związku Radzieckiego. Politycy europejscy nie wykorzystali wówczas ogromnej szansy na zbudowanie mądrej, sensownej koncepcji całego kontynentu. Czas na to był: późny Gorbaczow, dwie kadencje Jelcyna, nawet wczesny Putin. Była szansa na rozmowy z Zachodem, ale Zachód nie odpowiedział. Pamiętam, jak Gorbaczow osobiście opowiadał mi, że obiecywano mu włączenie Wschodu do wspólnej europejskiej rodziny.
Tymczasem Europa przyjęła koncepcję rozszerzania po kawałku. Polska się na szczęście załapała i wygraliśmy.
A Ukraina już nie.
Tę samą metodę politycy europejscy chcieli zastosować dla Ukrainy. Tylko okazało się to złym sposobem, bo było do przewidzenia, że Rosja będzie przeciwna. Wyszło na to, że zbudowaliśmy Europę, w której zachodnia część ma swoją organizację, czyli Unię Europejską, a wschodnia - swoją.
I Ukraina jest do niej Rosji potrzebna.
Oczywiście. Ukraina jest rozrywana między Wschodem a Zachodem. Ale Zachód nie ma sensownej propozycji dla wschodniej części Europy. Odbudowują się za to stare podziały, które są groźne. Gospodarcze, ekonomiczne, fundamentalne, które znajdują odbicie w polityce.
Jeszcze raz powtórzę, że w moim przekonaniu politykom europejskim zabrakło pomysłu na cały kontynent. Przecież nawet papież Jan Paweł II mówił o _ dwóch płucach Europy _. Widzimy co z tego wyszło...
Czytaj więcej [ ( http://static1.money.pl/i/h/68/m295492.jpg ) ] (http://www.money.pl/gospodarka/wiadomosci/artykul/znany;ekonomista;ostro;o;janukowyczu;licza;sie;wladza;i;pieniadze;reszta;nie;ma;znaczenia,48,0,1464624.html) *Na Ukrainie toczy się gra o miliardy dolarów * - _ Prezydentowi nie zależy na żadnych reformach. Chce za to ukraść jak najwięcej z państwowej kasy _ - twierdzi ekspert w rozmowie z Money.pl. Gospodarczo Rosja jest dla Ukrainy ważniejsza niż Unia Europejska.
Siłą rzeczy. Takie są związki. Gdyby rozumnie to tego podejść, to dzisiaj Unia Europejska nie mówiłaby tylko o wspólnej polityce gospodarczej z USA. Gdzie jest propozycja gospodarcza dla wschodniej części Europy? Nie ma żadnej.
Umowa stowarzyszeniowa nią nie była?
No właśnie nie. Unijni politycy pokazali Ukraińcom te warunki przystąpienia niczym tablice mojżeszowe i powiedzieli, że _ jak je spełnicie, to was na salony przyjmiemy _. Ta koncepcja okazała się prostacka i naiwna. Kompletnie nie uwzględniała tego, o czym Pan mówi, czyli bardzo silnych związków gospodarczych między Ukrainą a Rosją.
Powstał wybór zero-jedynkowy. Kompletnie idiotyczny i dopiero teraz pojawiają się głosy, by to zmienić. Żeby dać Ukrainie możliwość, by nie musiała wybierać tylko jednej drogi. Będę to powtarzał: politycy nie wykazali się wyobraźnią. Wypowiadam się o tym z najwyższym krytycyzmem.
Ale z drugiej strony pojawiają się też opinie, że Janukowycz nie chciał integrować się z Unią Europejską.
Pewnie, że nie chciał. On co chwilę zmienia zdanie, także brak podpisu pod umową był do przewidzenia. Ukraina jest w ekonomicznej zapaści, zoligarchizowano gospodarkę, nie zmodernizowano jej. I tylko politycy na Ukrainie oczekują, że będzie się w ten kraj ładować pieniądze jak do studni.
Tylko kto ma je ładować?
Ano oni ustawiają się i tu, i tu, i czekają, kto da więcej. Do tego teoretycy dorobili jakąś kompletnie anachroniczną teorię o szczególnym znaczeniu geopolitycznym Ukrainy dla całego kontynentu. A to fałszywe podejście. Nie przesadzajmy. To duży kraj, ale niezmodernizowany, w ekonomicznej zapaści.
Z rozkradanym majątkiem...
I korupcją taką, że mózg staje. Taki mamy wynik bezmyślnej koncepcji rozszerzania Unii Europejskiej.
Gdy już mowa o polityce unijnej, to w tym kontekście ciśnie mi się na usta słowo _ sankcje _.
No cóż, trzeba wprowadzić.
Mówi Pan o tym trochę z niechęcią.
Bo nie wierzę w ich skuteczność. Z przyczyn moralnych trzeba je wprowadzić, skoro tyle się o tym mówi.
Ale?
Ale na przykład Białorusini żyją z nimi od lat i nic sobie z tego nie robią. Jestem za sankcjami tylko dlatego, że jesteśmy niewolnikami wcześniej wypowiedzianych słów. Problem w tym, że one nic nie dadzą poza tym, że wepchniemy Ukrainę jeszcze bardziej na wschód i będziemy ją izolować.
Czytaj więcej [ ( http://static1.money.pl/i/h/56/m290872.jpg ) ] (http://www.money.pl/gospodarka/wiadomosci/artykul/obroty;handlowe;ue;i;ukrainy;to;prawie;40;mld;euro;rocznie;rosja;nie;pozwoli;na;wiecej,167,0,1434023.html) *Obroty handlowe UE i Ukrainy to prawie 40 mld euro rocznie * W sporze o Ukrainę nie chodzi tylko o wolność i demokrację. W tle są ogromne pieniądze. Tylko unijni politycy są winni całej sytuacji?
Oczywiście Ukraińcy też są sobie winni. Przez ostatnie lata nie zrobili nic, by naprawić sytuację w swoim kraju.
Pomarańczowa rewolucja nic nie dała?
Nie powiedziałbym, że nic. W tamtym czasie byłem tam kilka razy, uczestniczyłem w ważnych rozmowach i mogę powiedzieć, że wówczas wygrała demokracja. Problem w tym, że za tym nie poszły reformy, na które wszyscy liczyli. No ale reform gospodarczych już nikt za Ukraińców nie zrobi.
Co dalej z Ukrainą?
Niestety mam wrażenie, że to się musi wszystko wygotować. I nie wiem, ile istnień ludzkich będzie to jeszcze kosztowało. Teraz najważniejszą rolę grają tam fundamentalne emocje: zemsta, strach Janukowycza przed przyszłością, przed odpowiedzialnością. To motywacje, które prowadzą do rozlewu krwi. Niestety.
Będzie wojna domowa?
To bardzo prawdopodobne. Załóżmy, że zwycięży rewolucja. Tylko licho wie, kim są ci ludzie. Jaką mają koncepcję polityczną dla kraju? Tego nie wiadomo. Majdan to całe zderzenie ludzi, ich tragedii. Nie jest tak, że Majdan ma tylko białe oblicze. Jest też czarny Majdan, nie zapominajmy o tym. Jeżeli po ewentualnym zwycięstwie nie zaproponują rządów, które uwzględnią te wszystkie podziały Ukrainy, to prędzej czy później wszystko znów się rozpadnie.
Są inne scenariusze?
Taki, że Janukowycz jednak spacyfikuje Majdan. Pytanie, co dalej. Według mnie sytuacja jest już na tyle nabrzmiała, że czas, by zagranica wreszcie wmieszała się do rozmów. Odpowiedzialni powinni się czuć Amerykanie, Brytyjczycy, Rosjanie, cała Unia Europejska. Oni są w grze.
Rosja na to pozwoli?
Nie wiem. Niech negocjują.
To wszystko doprowadzi do dymisji Janukowycza?
Na obecną chwilę to wciąż demokratycznie wybrany prezydent. Nie wykluczam, że poda się do dymisji. Ale to nie jest rzecz zasadnicza. Chodzi o to, żeby ci, którzy są w grze, zadbali o to, by nie było tego zero-jedynkowego układu, o którym mówiliśmy.
Czytaj więcej w Money.pl
(red. BCh)