Mieliśmy do czynienia z podręcznikowym zagraniem Banku Centralnego Rosji. Trzy interwencje - stabilizująca, rynkowa i słowna zakończyły wczorajszą wojnę rynkowych spekulantów i rubel przestał spadać. Czy na długo? Piłka dalej jest na polu Rosjan.
1. Interwencja stabilizująca
Bank Centralny Rosji wczoraj wczesnym rankiem podniósł główną stopę procentową do 7 procent. Podniósł całkiem sporo, bo aż o 150 punktów bazowych na raz. Dla porównania: Radzie Polityki Pieniężnej obniżenie stóp procentowych w Polsce o 150 punktów zajęło siedem miesięcy. Rosjanie na taki komfort sobie pozwolić nie mogli, bo w nocy rubel stracił około 10 procent.
2. Interwencja rynkowa
Waluta dalej leciała na łeb, na szyję, więc CBR zdecydował się wymienić na rynku 10 miliardów dolarów na ruble. Czy 10 miliardów dolarów to dużo? Dzienny obrót na całym rynku walutowym to kilka bilionów dolarów. Tyle tylko, że tych kwot porównywać nie można - większość transakcji na foreksie jest lewarowana, czyli _ de facto _ inwestorzy nie obracają swoimi pieniędzmi. Należy jednak przyjąć, że dla światowych rynków to dużo - 10 miliardów dolarów to około dwóch procent sumy rezerw Rosji, jak wyliczył wczoraj Reuters. 10 miliardów dolarów w 1990 roku miał też George Soros, wygrywając kontrowersyjną walkę z Bankiem Anglii.
3. Interwencja słowna
_ Kropkę nad i _ postawił swoją wypowiedzią Andriej Klepacz, wiceministra do spraw rozwoju gospodarczego Rosji. Polityk powiedział, że histeria na rynkach z powodu Ukrainy prędzej czy później i tak ustąpi, bo bank centralny podejmie interwencje w celu wsparcia rubla. Klepacz dał więc inwestorom prosty sygnał, że gra na spadek rosyjskiej waluty nie ma już sensu.
Która interwencja okazała się najbardziej skuteczna? Efektów nie należy oceniać z osobna, ale wynik jest taki, że spadki rubla w drugiej części dnia ustąpiły. Historia interwencji walutowych na rynkach pokazuje jednak, że są zazwyczaj nieskuteczne. Kurs z czasem wraca do starego trendu i pogłębia wcześniejsze minima. Przekonał się o tym nie tylko wspomniany już przy okazji Georga Sorosa Bank of England, ale też banki centralne Szwajcarii i Japonii.
Powód przegranych zawsze był ten sam - instytucje w pojedynkę próbowały grać przeciwko całemu rynkowi. Tak na dłuższą metę się jednak nie da. Poza tym, inwestorzy nie dawali się nabrać na jednorazowe działanie banku centralnego, tylko oczekiwali trwałych zmian i reform. Jeśli więc Rosja na poważnie myśli o zatrzymaniu spadków na rublu, czas usiąść do rozmów z Ukraińcami. Żadne inne interwencje nie pomogą.
Czytaj więcej w Money.pl
Autor komentarza jest analitykiem rynkowym i dziennikarzem portalu Money.pl