Prezydent Bronisław Komorowski zaproponował utworzenie funduszu inwestycyjnego, który miałby wesprzeć małe i średnie firmy na Ukrainie. Problem w tym, że to jeden z trzech najbardziej skorumpowanych krajów świata, a pieniądze na program mają przeznaczyć firmy z kapitałem państwowym - banki BGK i PKO.
Podczas marcowego spotkania z wicepremierem Ukrainy Wołodymyrem Grojsmanem, Bronisław Komorowski zaproponował powołanie polsko-ukraińskiego funduszu rozwoju małej i średniej przedsiębiorczości. Wszystko na wzór Polsko-Amerykańskiego Funduszu Wspierania Przedsiębiorczości, utworzonego w 1990 roku przez amerykański Kongres i administrację Georga Busha.
Na początku lat 90. fundusz z kapitałem 250 mln dolarów powstał, by wspomagać w naszym kraju przemiany rynkowe. W ciągu 11 lat funkcjonowania programy kredytowe objęły niemal 100 tysięcy przedsiębiorców. Dzięki pomocy z USA utworzono w Polsce 5 banków - w tym pierwszy, który udzielał kredyty hipoteczne. Duży nacisk nałożono także na pomoc przedsiębiorcom z sektora mikrofirm. W ciągu dekady dzięki powołanemu wówczas Funduszowi Mikro, udzielono kredyty w wysokości od 5 do 30 tysięcy złotych ponad 22 tysiącom najdrobniejszych przedsiębiorców.
Jak tłumaczy w rozmowie z Money.pl minister Olgierd Dziekoński, sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta,polsko-ukraiński fundusz miałby być kopią polsko-amerykańskiego pierwowzoru, a finansowany miałby być z pieniędzy inwestorów. - _ Podstawowym założeniem jest to, że fundusz nie absorbuje pieniędzy z budżetu państwa. Pozostają więc opcje rynku finansowego - począwszy od BGK, poprzez PKO BP, a skończywszy na innych podmiotach, które mogłyby być zaangażowane w projekt _ - wyjaśnia Dziekoński.
Dwa wspomniane banki, a także firmy, które inwestowałyby na ukraińskim rynku, według dotychczasowych założeń projektu miałyby zebrać na ten cel 300 milionów złotych. BGK i PKO BP jak na razie jednak nie komentują sprawy.
Wolny rynek? Daleka droga...
By jednak stworzyć wolny rynek na Ukrainie nie wystarczy zastrzyk pieniędzy. Kraj zmaga się z wewnętrznymi problemami, które od wielu lat trawią gospodarkę i nie pozwalają stworzyć dobrze działającego wolnego rynku. W obecnie funkcjonującej ekonomii oligarchicznej niemożliwym jest stworzenie warunków dla małych i średnich firm. By to zmienić, system musi być kompletnie zreformowany.
Według danych Banku Światowego, który co roku przygotowuje Wskaźnik Prowadzenia Interesów, Ukraina jest dopiero na 112 pozycji z pośród 189 krajów pod względem atrakcyjności dla firm. A im wyższa pozycja w rankingu, tym lepiej funkcjonujące przepisy regulujące sprawy powiązane z prowadzeniem przedsiębiorstw i prawną ochroną własności.
W kategorii _ Płacenie podatków _, oceniającego ich wysokość, biurokrację związaną z rozliczaniem podatków i część dochodu brutto, jaką fiskalne obciążenia stanowią, Ukraina znajduje się na 164 miejscu. Dobrze nie jest także w kategorii _ Handel zagraniczny _, który ocenia warunki dla przedsiębiorców, którzy chcą importować i eksportować swoje towary - tutaj Ukraina zajmuje 148 miejsce na 189 krajów na świecie.
Ukraina w rankingu Doing Business Banku Światowego 2014 | ||
---|---|---|
Poszczególne kategorie rankingu | 2013 | 2014 |
dane: Bank Światowy | ||
Miejsce w rankingu (na 189 państw) | 140 | 112 |
Zakładanie firmy | 50 | 47 |
Wskaźnik energii | 170 | 172 |
Otrzymywanie kredytu | 24 | 13 |
Ochrona inwestorów | 127 | 128 |
Płacenie podatków | 168 | 164 |
Handel zagraniczny | 148 | 148 |
Likwidacja przedsiębiorstwa | 157 | 162 |
Co ciekawe, Ukraina także niemal zamyka listę (172 pozycja) jeśli chodzi _ Wskaźnik energii elektrycznej _, czyli w kategorii oceniającej czas i koszt podłączenia sieci elektrycznej w nowo wybudowanym przedsiębiorstwie.
Według raportu Banku Światowego, lepiej na Ukrainie jest pod względem formalności związanych z zakładaniem firmy (47 miejsce) oraz z otrzymywaniem kredytu (13 miejsce). Kraj zmaga się jednak z wszechobecną korupcją. Według badań przeprowadzonych przez Transparency International, państwo jest na 144 miejscu z 176, pod względem skuteczności zwalczania korupcji. W 2012 roku Ernst & Young natomiast ocenił, że Ukraina jest jednym z trzech najbardziej skorumpowanych krajów na świecie (obok Kolumbii i Brazylii).
Jak wskazuje Bank Światowy, choć Ukraina wciąż nie jest najlepszym miejscem pod Słońcem do robienia biznesu, to w ciągu ostatniego roku przeprowadziła wiele reform i zdołała awansować o 28 miejsc. Był to najlepszy wynik ze wszystkich badanych w 2014 roku krajów. Twórcy szczególnie zwracają uwagę na ułatwienia, jakie wprowadzono w rozliczaniu podatku VAT i uproszczenie przyznawania pozwoleń na budowę. To dobra oznaka, bo w przypadku innych krajów taki awans dość często był powiązany z następującym po nim wzrostem gospodarczym.
Niekompetencja, biurokracja, korupcja
Apetyty inwestorów i polskich władz dotyczące inwestowania na Ukrainie pieniędzy studzone są przez niektórych ekspertów. Jak wskazuje Witold Michałek, ekspert ds. gospodarki z BCC, bez radykalnej zmiany funkcjonowania administracji, tego typu pomysły mogą się rozbić o falę niekompetencji, korupcji oraz utopienia w morzu biurokracji. -_ Sam pomysł jest bardzo dobry, ale nie powinno się od tego zaczynać, bo w obecnym systemie Ukrainy _ można utopić każde pieniądze _ - _komentuje w rozmowie z Money.pl Michałek.
Pomysł podoba się także Małgorzacie Starczewskiej-Krzysztoszek, głównej ekonomistce Konfederacji Lewiatan. _ - Korzystaliśmy z pieniędzy amerykańskich. Amerykanie wtedy założyli, że te pieniądze są na stracenie, bo będą trafiać do ludzi, którzy nie mają doświadczenia, będą robić błędy i szansa na to, że te wszystkie biznesy się rozwiną, jest relatywnie mała. Okazało się jednak, że fundusz zaczął na siebie zarabiać i pieniądze pomnożyły się _ - wspomina Starczewska-Krzysztoszek._ - Taki model można by powtórzyć, oczywiście dostosowując go do ukraińskich warunków, żeby pomóc małej i drobnej przedsiębiorczości, by w końcu z gospodarki oligarchicznej utworzyła się gospodarka wolnorynkowa _.
Starczewska-Krzysztoszek wskazuje, że dzięki polskiej inicjatywie mogłyby powstać podobne fundusze państw europejskich, z którymi moglibyśmy współpracować. Wtóruje jej także Witold Michałek. -_ Zdecydowanie powinien powstać fundusz _ ogólnoeuropejski _, albo skonfederowany. W innym przypadku może dojść do patologii, w której przez funkcjonowanie niezależnych funduszy, beneficjenci za jeden projekt będą kilkakrotnie inkasować granty od różnych zachodnich instytucji _- wyjaśnia.
Szczytna idea. W tle polski interes
Pomysłodawcy, jako główny powód wskazują chęć pomocy Ukraińcom w tworzeniu demokracji, wolnego rynku i reformowaniu systemu. Jednak nie o to w tym wszystkim chodzi. Transformacja ukraińskiego systemu gospodarczego jest doskonałą okazją do ekspansji na wschód polskich firm i zarobienia pieniędzy. Złudzeń w tej materii nie ma Krzysztof Rybiński, były wiceprezes Narodowego Banku Polskiego.
_ - Takie fundusze oficjalnie realizują szczytne cele rozwoju gospodarki i demokracji oraz walki z korupcją. Jednak zawsze w tle tych działań jest tworzenie warunków w tych krajach do tego, żeby firmy z krajów tworzących fundusze się świetnie rozwijały _ - wyjaśnia w rozmowie z Money.pl Rybiński._ - Powinniśmy mówić: "chcemy pomóc Ukrainie", lecz w tle tych działań powinny być prawdziwie polskie interesy, czyli działania na rzecz silnej, skutecznej ekspansji polskich przedsiębiorców na Ukrainę _.
Tu niestety piękny sen się kończy. Ekspert wskazuje, że do tej pory biznes prowadzony przez Polaków na ukraińskiej ziemi do najprzyjemniejszych nie należał - _ Są polskie firmy, które świetnie radzą w biednych krajach azjatyckich, na Białorusi i w Rosji, a próba wejścia na Ukrainę się nie udała. Skala korupcji i oligarchii jest tak ogromna, że wejście na ten rynek polskich firm jest dość często niemożliwy _ - wyjaśnia Rybiński.
Obecnie Ukraina jest na ósmym miejscu jeśli chodzi o polską listę krajów eksportowych. Wpływy z eksportu do naszego wschodniego sąsiada wyniosły w całym 2013 roku 5,7 mld dolarów.
Polsko-ukraińskie obroty handlowe w latach 2010-2013 (w USD) | ||||
---|---|---|---|---|
2010 | 2011 | 2012 | 2013 | |
*oznacza dane za pierwsze półrocze 2013 Dane: GUS | ||||
Obroty Handlowe | 5,73 mld | 7,47 mld | 7,83 mld | 3,06 mld* |
Eksport | 3,91 mln | 4,68 mln | 5,28 mln | 5718,5 mln (2166,9 mln*) |
Import | 1,82 mln | 2,79 mln | 2,55 mln | 896,7 mln* |
Według danych GUS, za pierwszy okres 2013 roku najwięcej za wschodnią granicę eksportowaliśmy wyrobów przemysłu elektromaszynowego (26,5 proc.), następnie były wyroby przemysłu chemicznego (17,1 proc.), produkty mineralne (13,1 proc) i artykuły rolno-spożywcze (12,6 proc).
Ukraina na razie "pod kreską"
Póki co, Kijów ma na głowie inne zmartwienia niż pomoc małym i średnim firmom. Oprócz stabilizacji politycznej, dla rządu najważniejsza jest teraz stabilizacja finansowa. Wczoraj wieczorem Rada Najwyższa Ukrainy zdołała w końcu przegłosować Pakiet antykryzysowy, który wcześniej uzgodniony był z Międzynarodowym Funduszem Walutowym, jako niezbędny warunek do spełnienia w celu uzyskania pomocy finansowej.
Zgodnie z rządowymi poprawkami do ustawy budżetowej, deficyt w budżecie państwa ma zostać zmniejszony z 71,5 do 68,5 mld hrywien. Rząd Jaceniuka zaproponował także zwiększenie zadłużenia z 585,4 do 664 mld hrywien.
Poprawki przewidują także nałożenie nowych podatków - w tym podatku dla Funduszu Emerytalnego od kupna-sprzedaży waluty bezgotówkowej. Zaplanowano także zamrożenie podwyżek minimum socjalnego i płacy podstawowej. Źródło dochodów do budżetu mają także zwiększyć wpływy z podatku ekologicznego i sprzedaży budynków, pojazdów i sprzętów znajdujących się we własności państwa. Jaceniuk zapowiedział także zwolnienia w sektorze publicznym, które obejmą około 24 tys. osób.
Jeśli rząd wprowadzi powyższe zmiany w życie, otrzyma od MFW pożyczkę w wysokości 14-18 mld dolarów. W ciągu dwóch lat natomiast Ukraina ma uzyskać nawet do 27 mld dolarów kredytu. Pieniądze, które ma otrzymać Ukraina mają pomóc w spłacie zadłużeń, które radykalnie pogłębiły się po obaleniu rządu Janukowycza i zajęciu Krymu przez Rosję.
Powodzenie wprowadzenia reform i spłaty długów jest także warunkiem determinującym utworzenie funduszu polsko-ukraińskiego. Jak wyjaśnił wczoraj wieczorem Dziekoński, stabilizacja polityczna to główny czynnik na który czekają inwestorzy. _ - Byłoby bardzo, dobrze, gdyby operacyjna działalność funduszy rozpoczęła się na początku przyszłego roku - o ile będą spełnione warunki postawione przez MFW. _ W tej chwili pracuje grupa robocza, która analizuje możliwe ryzyka, otoczenie prawne i sytuacje rynkową na Ukrainie - także polityczną _ - _ kończy Dziekoński.
O stabilizację polityczną na Ukrainie może być jednak ciężko, szczególnie biorąc pod uwagę100 tysięczną armię rosyjską która koncentruje się pod granicami państwa oraz wielotysięczny tłum zwolenników Swobody, który wieczorem próbował szturmować ukraiński parlament. W tym kontekście ekspansja polskich firm na wschodni rynek może okazać się tylko złudną mrzonką.
Czytaj więcej w Money.pl