To kolejna porażka zachodniej dyplomacji, która za bardzo nie wie, jak poradzić sobie z coraz bardziej zaogniającą się sytuacją na Ukrainie i imperialnymi zapędami ze strony Rosji.
Niemniej reakcja rynków na wczorajsze informacje nt. rosyjskich manewrów przy granicy z Ukrainą i towarzyszących im coraz bardziej ostrych sformułowań rosyjskiego MSZ, była dość ograniczona. Czy inwestorzy nie wierzą w to, że Putin może zdecydować się ma militarne rozwiązanie, czy też w to, że Zachód nie będzie w stanie szybko porozumieć się w kwestii wprowadzenia znacznie bardziej ostrzejszych sankcji przeciwko Moskwie? Tylko, że i jedno i drugie ma szanse prędzej, czy później się zrealizować...
Na polu makro wydarzeniem z ostatnich godzin są opublikowane w nocy dane nt. inflacji CPI z Japonii. Wskaźnik wzrósł w marcu do 1,6 proc. r/r wobec 1,5 proc. r/r w lutym, co było zgodne z oczekiwaniami. Bez zmian pozostała natomiast inflacja z wyłączeniem cen żywności (1,3 proc. r/r), a bazowa z wyłączeniem wspomnianej żywności i energii spadła do 0,7 proc. r/r.
Jednocześnie opublikowane zostały szacunkowe dane z regionu Tokio za kwiecień, a więc uwzględniające już wzrost podatku od sprzedaży z 5 na 8 proc. I tak wskaźnik CPI wzrósł do 2,9 proc. r/r wobec 1,3 proc. r/r wcześniej, a bez uwzględnienia zmian cen żywności do 2,7 proc. r/r, a bez żywności i energii do 2,0 proc. r/r. Zmiany są spore względem marca i najbliższe miesiące pokażą, na ile był to jednorazowy skok.
Dla jena były to raczej neutralne publikacje, co nie zmienia faktu, że ta waluta może się dalej umacniać. Po pierwsze trudno ocenić na ile BOJ będzie tak naprawdę zwiększyć skalę programu QQE już w wakacje i czy ta sprawa nie przesunie się na jesień. Po drugie dalsza eskalacja wydarzeń na Ukrainie raczej doprowadzi do redukcji zaangażowania w zbyt ryzykowne aktywa i umocni jena.
Na wykresie USD/JPY widać, że wczorajsze wsparcie wokół 102,08 chwilowo powstrzymało spadki i zobaczyliśmy odbicie do 102,49. Później podaż znów zaczęła dominować, w efekcie powróciliśmy poniżej 102,20 i mamy szanse na zrealizowanie scenariusza zakładającego test okolic 10-miesięcznej linii trendu wzrostowego na 101,60 na początku przyszłego tygodnia.
Z kolei na EUR/USD doszło dzisiaj rano do ponownej próby ataku na 1,3840, chociaż należy wspomnieć o całej strefie oporu 1,3840-55. To silna strefa oporu, której naruszenie nie będzie łatwe. W szerszym horyzoncie zachowanie się rynku z ostatnich dni zaczyna wpisywać się w scenariusz kreślenia konsolidacji przy szczytach, po której może pojawić się wyraźniejszy impuls spadkowy, chociaż bardziej na przełomie kwietnia i maja, kiedy to zaczną napływać kluczowe publikacje makro dla strefy euro i USA.
Dzisiaj w kalendarzu mamy jedynie wstępny indeks PMI dla usług w USA o godz. 15:45 i kwietniowe dane nt. nastrojów konsumenckich Uniwersytetu Michigan 10 minut później – rynek spodziewa się wzrostu wskaźnika do 83 pkt. z 80 pkt. Nie są to jednak na tyle znaczące publikacje, aby móc „ruszyć" rynkiem.