O tym, że najprawdopodobniej rozpoczęła się już rozgrywka na amerykańskim dolarze przed przyszłotygodniowym posiedzeniem FED (17-18 czerwca) pisaliśmy już wczoraj po południu, kiedy to rynek sugerował taki scenariusz przez pryzmat analizy technicznej. Zgodnie z oczekiwaniami z tej tendencji wyłamał się USD/JPY, który poszedł w dół w ślad za korygującym wzrosty z ubiegłego tygodnia indeksem Nikkei.
Podobnie wygląda sytuacja na NZD i AUD. W pierwszym przypadku rynek jest podzielony przed jutrzejszą decyzją RBNZ ws. stóp procentowych. Naszym zdaniem, na co zwracaliśmy uwagę wczoraj, możliwe jest rozczarowanie w postaci braku podwyżki o 25 p.b., co może doprowadzić do spadku NZD/USD w okolice linii trendu przy 0,83 w tym tygodniu. Przy AUD/USD nadal widać echa wcześniejszej rekomendacji Morgan Stanley, która oparta była o założenie większego zainteresowania australijskimi obligacjami (rentowność i rating AAA). Pytanie jednak, czy AUD też nie czeka chwilowe rozczarowanie. Największy od 2 lat miesięczny spadek (o 5,6 procent miesiąc do miesiąca) odnotowano w maju po stronie dynamiki ogłoszeń o pracę, co może sugerować słabe, miesięczne dane, które poznamy w nocy ze środy na czwartek.
Na wykresie EUR/USD widać, że rynek zrealizował już zasięg z potencjalnej formacji M (podwójny szczyt wokół 1,3665-75), który można było wskazać w rejonie 1,3560-70. To też ważne okolice biorąc pod uwagę tygodniowe ujęcie. Niemniej nic nie wskazuje na to, aby spadki miały zostać zatrzymane. Przeciwko euro zaczyna wyraźniej przemawiać negatywny spread pomiędzy rentownościami niemieckich i amerykańskich obligacji. W efekcie widać, że rosną szanse na zrealizowanie scenariusza zejścia poniżej ubiegłotygodniowego minimum na 1,3502 jeszcze przed przyszłotygodniowym komunikatem FED. Przy czym ważniejszym rejonem wsparcia mogą okazać się okolice 2-letniej linii trendu wzrostowego na 1,3445, zamiast okolic 1,3480.
Opublikowane dzisiaj o godz. 10:30 dane z Wielkiej Brytanii nt. produkcji przemysłowej za kwiecień, okazały się lepsze od oczekiwań. Odczyt wyniósł 0,4 proc. m/m przy medianie oczekiwań na poziomie 0,3 procent miesiąc do miesiąca, oraz 3,0 procent rok do roku wobec szacowanych 2,8 procent rok do roku. Dane te mogą mieć jednak ograniczony wpływ na funta. O wiele ważniejszy odczyt dopiero przed nami – jutro o 10:30 poznamy comiesięczne dane z rynku pracy.
Na wykresie GBP/USD cały czas utrzymuje się negatywne wskazanie, jakim jest brak siły na sforsowanie spadkowej linii kanału w okolicach 1,6825. Za pewny plus można jednak uznać fakt, że konsolidacja utrzymuje się już od piątku. Jej dolne ograniczenie to rejon 1,6775-80. Tym samym dopiero naruszenie tego poziomu w dół byłoby mocnym sygnałem do rozpoczęcia kolejnej fali spadkowej. W przypadku zwyżek kluczowym rejonem do wybicia byłyby okolice 1,6840.