Już na wczorajszej sesji w Warszawie przeważali kupujący (indeks dzienne minimum zanotował zaraz po otwarciu). Dziś mają szansę podbić ceny.
Szansę tę stworzyło zachowanie Wall Street, gdzie S&P po niewielkich wahaniach w ciągu dnia ostatecznie zyskał 0,1 procent. Przypomnijmy, że przed otwarciem wczorajszej sesji w Europie kontrakty na indeks traciły 0,7 procent grożąc głęboką korektą na Wall Street. Ostatecznie sprawa rozeszła się po kościach – zamiast przejmować się sytuacją w Iraku inwestorzy woleli cieszyć się z danych o wzroście produkcji przemysłowej (4,3 procent r/r), wzrostu indeksu produkcji Empire State czy poprawą indeksu rynku nieruchomości.
Również w Azji notowania przebiegają spokojnie. Nikkei zyskał 0,3 proc. (w ciągu dnia był jednak wyżej), a Kospi 0,4 procent. Natomiast indeks w Szanghaju spadł o 1 procent (na kwadrans przed końcem notowań), podczas gdy Hang Seng tracił w tym czasie 0,5 procent.
W Europie oczekiwane są zwyżki – głównie dzięki zachowaniu Wall Street, ale także dzięki porannym informacjom o dziewiątym z kolei wzroście sprzedaży nowych aut w Europie (o 4,3 procent w maju r/r), który miałby świadczyć o poprawie nastrojów wśród europejskich konsumentów. U nas dodatkowo możemy liczyć na odreagowanie po przecenie wywołanej przez aferę taśmową, która choć daje pretekst do głośnych pohukiwań, w istocie nie okazała się groźna dla stabilności instytucji państwowych. Problem w tym, że WIG20 rozpoczął wczoraj dzień od luki bessy i choć zminimalizował straty do -1 procent (z wyjściowych 1,9 procent), to zalepienie tak dużej luki może być procesem wyczerpującym.
Dziś liczyć się będą dane o inflacji w USA (w kontekście czwartkowej decyzji Fed) oraz dane o sytuacji na rynku budownictwa mieszkaniowego.