Ukraińskie siły kontynuują atak na separatystów w pobliżu Doniecka, największego miasta na wschodzie kraju - poinformowało ministerstwo spraw wewnętrznych. Prorosyjscy separatyści ujawnili, że zamierzają ewakuować cywilów z tego liczącego około miliona mieszkańców największego miasta na wschodzie Ukrainy - pisze _ Financial Times _. Prezydent Ukrainy Petro Poroszenko oskarżył Rosjan o odrzucanie propozycji Kijowa co do rozmów w sprawie zawieszenia broni, a Amnesty International alarmuje, że separatyści masowo porywali i torturowali Ukraińców. Tymczasem doradca ministra spraw wewnętrznych Ukrainy Arsena Awakowa donosi, że w ataku prorosyjskich separatystów, dokonanym przy użyciu pocisków rakietowych Grad, mogło zginąć nawet 30 ukraińskich żołnierzy i pograniczników.
Aktualizacja: 15: 39
Doradca nie wykluczył, że liczba ofiar wzrośnie. Jak donosi Gazeta.ru, do ataku doszło nieopodal wsi Zelenopole w obwodzie ługańskim.Tymczasem _ jednostki ministerstwa obrony, Gwardii Narodowej i oddziały obrony terytorialnej, wsparte przez pojazdy opancerzone rozpoczęły ofensywę w pobliżu Karliwki _ - podało ministerstwo w komunikacie. Separatyści potwierdzili, że w rejonie toczą się walki.
_ Walki dziś trwały w rejonie Karliwki. Zniszczyliśmy dwa czołgi sił ukraińskich. Nieprzyjaciel poniósł straty, my też, niestety, mieliśmy straty. Trwają dalej po obu stronach strzały artylerii _ - oznajmił _ minister obrony _ separatystów Igor Striełkow (Girkin) na konferencji prasowej w Doniecku.
Podkreślił, że separatyści są zdeterminowani, aby bronić Doniecka. _ Nieprzyjaciel próbuje okrążyć Donieck ze wszystkich stron. Jesteśmy gotowi do obrony miasta i jego aglomeracji i nie pozwolimy wrogim siłom, aby je opanowały _ - podkreślił Striełkow.
Zapewnił, że ma wystarczającą ilość ludzi i sprzętu, aby bronić miasta. Dodał, że w ostatnich dniach w szeregi separatystów zaciągnęło się _ ponad tysiąc ochotników _. Jak podała agencja Interfax-Ukraina, walki trwały też w rejonie lotniska w Doniecku.
Ukraińskie władze przyznają, że nie kontrolują całkowicie granicy z Rosją. Dzięki temu do prokremlowskich bojówkarzy trafiają dostawy broni. Ukraińskie władze wielokrotnie zapewniały, że granica jest pod pełną kontrolą. Jednak teraz Rada Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony przyznała, że niektóre odcinki nie są kontrolowane ze względu na trwające tam walki. Tamtędy właśnie przenikają separatyści i dostawy broni.
Wczoraj wieczorem ukraińskie wojsko odbiło też z rąk bojówkarzy przejście graniczne Czerwonopartyzansk w obwodzie ługańskim. W nocy separatyści kilkukrotnie atakowali ukraińskie pozycje w tym obwodzie. Cały czas trwają walki o donieckie lotnisko, które jest kontrolowane przez wojsko. Bojówkarze wykorzystują moździerze i działo przeciwlotnicze.
W obwodzie donieckim i ługańskim autobusy i samochody kontrolowane są na posterunkach umieszczonych na najważniejszych drogach. Na jednym z nich zatrzymano bojówkarza, który miał przy sobie 40 ikon i sto tysięcy dolarów. Prawdopodobnie okradał on mieszkania opuszczone na czas działań wojennych.
Wielka ewakuacja do Rosji?
Prorosyjscy separatyści, którzy w Doniecku szykują się do decydującej rozgrywki z ukraińską armią, ujawnili, że zamierzają ewakuować cywilów z tego liczącego ok. 1 mln mieszkańców największego miasta na wschodzie Ukrainy - doniósł _ Financial Times _.
_ Minister obrony _ separatystów, Igor Striełkow (Girkin), zapewnił, że nie oddadzą oni Doniecka, w którym schronili się w tym tygodniu, uciekając przed ukraińskimi siłami rządowymi ze swego poprzedniego bastionu, Słowiańska.
Striełkow wziął udział we wspólnej konferencji prasowej z Aleksandrem Borodajem, który jest premierem samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej (DRL), utworzonej po majowym tzw. referendum na wschodzie Ukrainy.
Borodaj powiedział, że konieczne są plany _ ewakuacji kilkudziesięciu tysięcy _ mieszkańców Doniecka do Rosji, gdyż w mieście może dojść do katastrofy humanitarnej. Według Borodaja Donieck już opuściło około 70 tys. ludzi.
Striełkow, który w Rosji stał się bohaterem, powiedział dziennikarzom, że był agentem rosyjskiej Federalnej Służby Bezpieczeństwa (FSB)
, ale odszedł z niej niedawno, najpewniej przed zaognieniem się kryzysu na Ukrainie. Jego przyznanie się do związków z FSB uwiarygodnia oskarżenia płynące z Kijowa i Zachodu dotyczące zaangażowania Rosji w działania separatystów - podkreśla _ FT _.
Borodaj twierdzi, że zna Striełkowa od lat 90. i że poznali się w Naddniestrzu, które odłączyło się od Mołdawii i gdzie Rosja utrzymuje obecność wojskową. Striełkow twierdzi, że brał udział w tym konflikcie oraz że walczył na Bałkanach i w Czeczenii.
Rosyjscy terroryści porywali i wymuszali
Aktywiści, demonstranci i dziennikarze byli brutalnie bici i porywani w ciągu ostatnich trzech miesięcy przez separatystów na wschodzie Ukrainy. Dowody na to zebrała Organizacja Amnesty International. W ostatnich tygodniach eksperci tej organizacji pojechali do Kijowa i do południowo - wschodniej części Ukrainy, by udokumentować przypadki uprowadzeń i torturowań popełnianych przez członków grup separatystycznych. Jak powiedział zastępca dyrektora Amnesty International ds. Europy i Azji Środkowej Denis Krivosheev, nie ma jednak wiarygodnych danych na temat liczby porwań.
Ministerstwo Spraw Wewnętrznych Ukrainy szacuje, porwanych mogło zostać nawet 500 osób w okresie od kwietnia do czerwca 2014 roku. Porwania miały miejsce w całej wschodniej Ukrainie, szczególnie intensywne były w okolicach Ługańska i Doniecka.
Ofiarami porywaczy są przede wszystkim policjanci, urzędnicy, wojskowi, dziennikarze, politycy, aktywiści, biznesmeni oraz członkowie komisji wyborczych.
Jedną z przetrzymywanych przez separatystów osób była aktywistka, która spędziła w odosobnieniu 6 dni. Po tym czasie terroryści uwolnili ją w wyniku wymiany więźniów.
Demonstranci są porywani także dla okupu. Jednego z nich terroryści wypuścili po tym jak jego ojciec wpłacił 60 000 dolarów okupu.
Amnesty International apeluje do rządu Ukrainy, aby ten stworzył jednolity i regularnie aktualizowany rejestr przypadków zgłoszonych uprowadzeń. Domagają się także, dokładnego i beztronnego zbadania każdego zarzutu bezprawnego użycia siły, złego traktowania, a także tortur.
"To Rosja nie chce pokoju"
Prezydent Ukrainy Petro Poroszenko powiedział w rozmowie z wiceprezydentem USA Joe Bidenem, że Rosja wielokrotnie odrzucała propozycje Kijowa co do miejsc, gdzie mogłyby się odbyć rozmowy w sprawie zawieszenia broni na wschodzie kraju - poinformował Biały Dom.
_ Wiceprezydent przekazał prezydentowi Poroszence, że w rozmowach z partnerami na arenie międzynarodowej USA podkreślają, iż Rosja powinna zostać pociągnięta do odpowiedzialności za nieprzerwane wspieranie separatystów _ na wschodzie Ukrainy - podano w oświadczeniu wydanym w czwartek (czasu miejscowego).
Wcześniej tego dnia rząd w Kijowie zaproponował, by rozmowy grupy kontaktowej ds. kryzysu ukraińskiego - z udziałem przedstawicieli Ukrainy, Rosji, OBWE i prorosyjskich separatystów na wschodzie Ukrainy - odbywały się z wykorzystaniem komunikatora Skype, jeśli spotkanie się osobiście będzie niemożliwe.
Powołanie grupy kontaktowej w takim składzie ma pomóc wypracować porozumienie w sprawie stałego zawieszenia broni we wschodnich obwodach Ukrainy, gdzie separatyści od kilku miesięcy walczą przeciw ukraińskim siłom rządowym. Jest to jeden z kroków przewidzianych umową wypracowaną 2 lipca w Berlinie przez szefów MSZ Rosji, Ukrainy, Francji i Niemiec.
W niedzielę odbyło się Kijowie spotkanie grupy, ale bez udziału przedstawicieli prorosyjskich separatystów. Omawiano sytuację na wschodzie Ukrainy oraz zasady i miejsce dalszych konsultacji w ramach grupy kontaktowej _ z udziałem wszystkich stron _ - podała OBWE.
Również w czwartek prezydent Francji Francois Hollande i kanclerz Niemiec Angela Merkel zwrócili się do prezydenta Rosji Władimira Putina, by wywarł presję na prorosyjskich separatystów na Ukrainie i _ skłonił ich do skutecznych negocjacji _.
Czytaj więcej w Money.pl