Rosyjscy ministrowie są zmęczeni wojną na sankcje. Informuje o tym _ Niezawisimaja Gazieta _, podkreślając, że Moskwa tym razem, nie zdecydowała się na ostrą odpowiedź, na zachodnią presję. W stolicy Rosji ponad 26 tysięcy osób przemaszerowało w centrum miasta protestując przeciwko agresywnej polityce władz kraju wobec Ukrainy.
Rosyjski dziennik podaje dwie możliwe przyczyny łagodnej reakcji władz na kolejny pakiet zachodnich sankcji. Według jednych polityków, w Moskwie uznano ograniczenia w handlu spożywczym z Unią Europejską za błąd. Inni tłumaczą, że eskalacja napięcia między Rosją a krajami Unii Europejskiej mogłaby zaszkodzić procesom pokojowym na wschodzie Ukrainy.
Natomiast eksperci nie mają wątpliwości, że wprowadzone w sierpniu embargo na produkty spożywcze okazało się groźniejsze dla rosyjskiego rynku, niż początkowo przypuszczano.
Przy tym zauważają, że kolejne zachodnie sankcje będą już mniej bolesne dla tych, którzy je wprowadzają a za to mocno odczuwalne w Rosji. Natomiast każda kolejna odpowiedź Rosji, wyrządzi spore szkody rosyjskiemu rynkowi.
Tymczasem w stolicy Rosji ponad 26 tysięcy osób przemaszerowało w niedzielę w centrum miasta protestując przeciwko agresywnej polityce władz kraju wobec Ukrainy. Podobne akcje - choć nie tak liczne - odbyły się też w innych miastach Federacji Rosyjskiej.
To największy od początku interwencji Rosji na Ukrainie protest w Moskwie przeciwko polityce Kremla. Manifestacja zakończyła się przyjęciem rezolucji, w której uczestnicy akcji ostrzegli, że w Rosji w szybkim tempie powstaje reżim faszystowski podobny do dawnych reżimów Benito Mussoliniego we Włoszech i Francisco Franco w Hiszpanii.
Czytaj więcej w Money.pl