Wydźwięk protokołu FOMC był gołębi, ale nie na tyle, by wyraźnie zachwiać dolarem, który dodatkowo wzmacniany jest wzrostami wobec jena. Inwestorzy celują w 120 USD/JPY i najwyraźniej spieszy im się z realizacją. Dolar australijski jest pod presją cen rudy żelaza i PMI z Chin. Euro czeka na PMI, funt na sprzedaż, a z USA najważniejszy będzie CPI.
Zgodnie z oczekiwaniami inwestorzy byli wybiórczy w interpretacji protokołu z październikowego posiedzenia FOMC. Szczegóły dokumentu były bardziej gołębie niż komunikat zaraz po posiedzeniu, który był zaskakująco optymistyczny w kontekście oceny stanu gospodarki. Jednak wstępne rozczarowanie dolarowych byków prędko zostało przykryte konkluzją, że Fed oficjalnie nie wyraża obaw o siłę amerykańskiej waluty. To wystarczyło, by świeże trzytygodniowe szczyty na EUR/USD wykorzystać do odnowienia krótkich pozycji. Jakkolwiek przy wysychającej przed końcem roku płynności na rynku walutowym może być trudno (bez pomocy ECB) zejść pod 1,24, tak popularnym scenariuszem tradingowym w trendzie bocznym pozostaje sprzedawanie powyżej 1,2550. Równie krótko trwała mini-korekta na USD/JPY, a rynek wyraźnie ma zamiar dociągnąć kurs do 120 i poczekać na potencjalne świąteczne prezenty od premiera Abe (zapowiedź ekspansji fiskalnej po wygranych wyborach).
W czwartek dominują wstępne odczyty indeksów PMI. Za nami już publikacja z Chin, gdzie przemysł w listopadzie stanął w miejscu (50, prog. 50,2). Jest to najgorszy wynik od pół roku i wpisuje się w słabą serię danych z Państwa Środka. Rozczarowanie najmocniej odczuwa AUD, gdyż dane oznaczają mniejszy popyt na eksport surowców przemysłowych z Australii (m.in. rudy żelaza). Dalej w ciągu dnia dużą uwagę skupią indeksy PMI ze strefy euro, które po lepszym od oczekiwań wyniku PKB za III kwartał rzucą więcej światła na aktywność gospodarczą w czwartym kwartale. Wtorkowy wynik indeksu ZEW podsyca oczekiwania dobre odczytu, choć naszym zdaniem to może nie wystarczyć, by zmienić rynkowe nastawienie do euro. Na tej podstawie uważamy, że EUR/GBP czeka odwrót po ostatnich wzrostach, a dziś impulsem do spadków powinny być dane o sprzedaży detalicznej z Wielkiej Brytanii. Ponieważ funt już zdyskontował cały pesymizm w stosunku do siebie, spodziewane odbicie w sprzedaży (0,3 procent miesiąc do miesiąca, poprz. -0,3
procent) powinno dać impet przynajmniej do korekcyjnego zakupu GBP.
Z USA najważniejszy będzie odczyt CPI. Spowolnienie ogólnego wskaźnika nie będzie zaskoczeniem przy spadających cenach paliw i uwaga skupi się na inflacji bazowej. Możliwe podbicie wskaźnika do 1,8 procent rok do roku z 1,7 procent we wrześniu będzie pozytywne dla dolara. Pozostałe dane z USA to wnioski o zasiłek dla bezrobotnych i sprzedaż domów na rynku wtórnym, które powinny podkreślać solidność ożywienia gospodarczego.
Nie mniej ważne dziś będą dane z polskiego przemysłu. Oczekujemy spowolnienia produkcji przemysłowej w październiku do 1 procent rok do roku (konsensus: 1,4 procent) z 4,2 procent we wrześniu głównie za sprawą niekorzystnej różnicy dni roboczych. Dane będą analizowane pod kątem wpływu na przyszłe decyzje RPP i jeśli nasze prognozy zmaterializują, EUR/PLN zakończy dzień bliżej 4,23.